Westchnąłem ciężko, kręcąc przy tym głową, on to naprawdę ma profilem ze sobą, przecież jest piękny, doskonały, idealny, śliczny, słodki, uroczy i cudny no i mogę tak wymieniać różne synonimy słowa piękny, dlaczego on musi wiecznie uważać, że jest inaczej? Ja czasem go nie rozumiem, malinki są piękne i gdybym mógł, zrobiłbym ich jeszcze więcej, ale oczywiście on uważa to za coś złego.
- No dobrze, jeśli te malinki ci przeszkadzają, to nie będę ich robił, chociaż przyznam, mi się one bardzo podobają - Przyznałem, uśmiechając się do niego, łagodnie całując go w policzek. - A jeśli chodzi o resztę tych niedoskonałości, które tak cię drażniąc, możesz zażegnać porządną ilością snu - Dodałem, wiedząc, że duża dawka snu naprawdę mu pomoże a malinki no cóż, jeśli muszę to coś z tym zrobić, będę musiał, chociaż nie będzie to dla mnie za bardzo przyjemne, tak wiem, wiem to tylko malinki, ale ja tak bardzo lubię je robić, nawet jeśli mój panicz tego nie lubi.
- Zastanowię się nad tym, czy będę chciał, abyś zaprzestał - Powiedział, cicho ziewając, idąc spokojnie do łóżka, aby się zakopać pod kołderką i kocami.
- W porządku, potrzebujesz jeszcze czegoś? - Dopytałem, przyglądając się mojemu pięknemu paniczowi, który jak zawsze musiał sobie ponarzekać no ale cóż i tam mimo to go bardzo kocham i kochać nie przestanę.
- Nie, możesz już iść, tylko wróć szybko, nie mam zamiaru na ciebie zbyt długo czekać - Powiedział, patrząc na mnie, mówiąc bardzo poważnie, najwidoczniej bardzo chcąc, abym miał to już za sobą, no dobrze skoro tego chcę, niech już będzie.
- Dobrze, wrócę do ciebie, najszybciej jak się tylko da - Powiedziałem, podchodząc do niego, aby złączyć nasze usta w szybkim pocałunku, po którym mogłem opuścić nasz, a raczej mój mały zimny domek, którego mój panicz tak bardzo nie lubił, ale w nim mieszkał dla mnie, a to jest naprawdę słodki.
Idąc do mojej przyjaciółki, z którą chciałem się spotkać, a i ona ucieszyła się, gdy mnie zobaczyła.
Rozmowa z Kaną była naprawdę czymś miłym, a jednak musiałem już wracać, to znaczy nie musiałem, ale bardzo chciałem, bo zacząłem już tęsknić za moim paniczem.
Pożegnałem się z dziewczyną, umawiając się z nią na spotkanie w tę sobotę, musząc już wracać do domu, gdzie cieszyłem się na myśl o spotkaniu z moim paniczem.
- Wróciłem - Odezwałem się, gdy tylko wszedłem do domu, od razu idąc do Daisuke które leżał w łóżku, przyglądając mi się uważnie, tak jakby chciał dostrzec jakieś kobiece ślady, których nie było i nigdy nie będzie.
- I jak? - Dopytał, unosząc jedną brew ku górze.
- Umówiłem się na spotkanie z Kaną na sobotę, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu? - Zapytałem, siadając na łóżku, wciąż widząc to jego spojrzenie, które wręcz mnie troszeczkę przerażało.
- Może mam a może nie mam - Odpowiedział, od niechcenia co wywołało u mnie zaskoczenie, czyżby coś było nie tak? Coś zrobiłem?
- Hej wszystko w porządku? - Zapytałem, przyglądając mu się uważnie z widocznym zmartwieniem w swoich oczach, naprawdę nie chcąc, aby się na mnie złościł.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz