Widząc podchodzącego do mnie panicza, zmarszczyłem brwi, przyglądając się temu, co trzymał w swoich dłoniach.
- Co to jest? - Dopytałem, unosząc jedną brew ku górze, niczego nie rozumiejąc, przecież nie mówiłem nic o tym, golfie a mimo to on go kupił.
- Jak to co? Golf, który ci się podoba, kupiłem trzy tak, aby zdążyły wyschnąć, każdy, gdybyś dał któryś do prania, poza tym są eleganckie, a ty potrzebujesz czegoś eleganckiego w swojej szafie - Stwierdził, dumny z siebie wywołując u mnie ciężkie westchnięcie, nie chciałem tego prezentu, nie chciałem niczego, co należało do niego, to nie tak, że mnie to brzydziło czy coś w ten desant ja po prostu nie czułem się najlepiej z tym faktem, przed którym mnie stawiał, nie chce, aby wydawał na nie pieniądze, nie musi tego robić, nie musi, dawać mi wszystkiego, co tylko mi się spodoba, nie czuje się z tym komfortowo, poza tym nie chce być jego utrzymankiem, bo nie o to mi również chodzi. Nie wiem, z jakimi ludźmi wcześniej spędzał czas, ale mnie nie musi uszczęśliwiać na siłę, mi wystarczy tylko to, że jest przy mnie nic poza tym.
Westchnąłem ciężko, nawet nie wiedząc, czy powinienem to komentować, czy to w ogóle miało sens? Raczej nie, on i tak wie swoje, a ja się nie znam, co nie oznacza, że będę się z tego cieszył, bo nie będę, niema nawet takiej opcji.
- Powinieneś to oddać - Mruknąłem, chowając wszystkie zakupy do torb.
- Dlaczego bym miał? To całkiem ładne ubrania i nie mam zamiaru ich oddawać, z resztą pora coś w twoich ubraniach zmienić, to co masz na sobie, nie jest w ogóle eleganckie - Stwierdził, czym troszeczkę mnie obraził, że ja niby wyglądam aż tak źle? No chyba nie, może nie jestem aż tak bogaty, jak on to i tak wyglądam dobrze, może nie tak dobrze, jak on, ale i tak dobrze.
- Nie wyglądam wcale aż tak źle - Burknąłem, troszeczkę niezadowolony z powodu jego słów.
- A w lustrze się widziałeś? - Na to pytanie zmarszczyłem jeszcze bardziej brwi, mając ochotę już mu coś powiedzieć głupiego i zapewne bym to zrobił, gdyby nie pewna osoba, a raczej jej głos.
- Haru? - Słysząc tak dobrze znany mi głos, zwróciłem uwagę na śliczną dziewczynę o bladej skórze i długich blond włosach. - Dawno cię nie widziałam, co słychać? - Zapytała, uprzejmym głosem.
- Dzień dobry Kana, kopę lat - Przywitałem się z dziewczyną, którą znałem od dziecka, razem spędzaliśmy każdy wolny czas i pewnie, gdyby jej rodzice się nie wyprowadzili wciąż byśmy byli blisko. - U mnie w porządku, pracuje w straży, żyje z dnia na dzień, jak to bywało już dawniej - Powiedziałem, uśmiechając się delikatnienie. Między mną a dziewczyną rozwinęła się różowa, która była bardzo przyjemna, już dawno nikt mnie tak nie rozbawił, jak ona. Z grzeczności przedstawiłem jej mojego panicza, aby ten nie czuł się odtrącony, wspominając z dziewczyną stare czasy.
- Na długo tu jesteś? - Zapytałem, ciekawy czy jeszcze ją tu spotkam.
- Na kilka dni, może wpadniesz na ciasto? Moja mama ucieszy się, gdy cię zobaczy - Zaprosiła, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Pomyślę i dam znać, ale muszę już iść, obowiązki wzywają - Odpowiedziałem szybko, widząc to spojrzenie mojego panicza, on zadowolony nie był, a to nie wróży nic dobrego.
Pożegnałem się z dziewczyną, wracając spojrzeniem do Daisuke który wręcz mordował mnie wzorkiem.
- No co? Stara znajoma - Odparłem, nie rozumiejąc tego dziwnego spojrzenia, kierowanego w moją stronę.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz