Jego słowa trochę mnie zaskoczyły, nie sądziłem, że Miki tak szybko będzie chciał iść spać. Znaczy, nie było może jakoś najwcześniej, ale też nie było najpóźniej, Miki zdecydowanie nie raz kładł się później. Też mnie zmartwiły jego słowa, że jest zmęczony. Czym się tak zmęczył? Nie działo się przecież dzisiaj nic tak wielkiego. A to nas Merlin odwiedził, to się troszkę dziećmi zajęliśmy... głównie to ja starałem się nimi zajmować, by Miki oczywiście nie musiał się za bardzo ruszać i męczyć. Ale może to wina pogody? Troszkę dzisiaj tak ciepło było. Nie było jakoś bardzo ciepło, ja bym osobiście nie pogardził, gdyby tak jeszcze troszkę było cieplej... albo jednak, nie chcę, bo jak będzie jeszcze cieplej, to Miki będzie się czuł gorzej, a tego bym nie chciał. Musi więc być chłodniej, by czuł się lepiej. Ale ja wtedy się będę czuł gorzej. I weź tu teraz znajdź ten złoty środek.
Podejrzewając, że Mikleo wykończyła ta temperatura, poszedłem do łazienki, by się nie tylko porządnie wykąpać, ale i wygrzać. Niby tylko przez chwilę trzymałem stopy w wodzie, ale miałem wrażenie, że są okropnie lodowate, a nie powinny być. W końcu już troszkę tak je trzymałem je w skarpetkach, i butach, czyli były w cieple. Chyba potrzebują jeszcze dodatkowego wygrzania.
Siedziałem w wannie, dopóki woda stała się dla mnie zbyt zimna, a po tym porządnie wytarłem swoje ciało i ubrałem piżamę, która w moim przypadku składała się jedynie ze spodni, ale to tylko dlatego, że było lato. I tak było mi wygodniej. W zimniejsze dni czasem zakładałem jakąś koszulę, ale nie za często, bo tak po prostu mu niewygodnie było. A po założeniu spodni oczywiście wysprzątałem łazienkę, by Miki się nie przeraził, kiedy tu rano wejdzie. Poza tym, zająłem się nie tylko łazienką, ale i resztą domu. Nie było co prawda za dużo do sprzątania, ale i tak dobrze było pozamiatać i umyć podłogi, no i zająć się naszymi zwierzakami, zwłaszcza kotkami, które przez nasz mały wypad nad jezioro troszkę pokrzywdzone były. Dlatego wolałbym, by Lailah posiedziała z dziećmi tutaj, nawet na te trzy godziny. Niby to tylko trzy godziny, no ale zwierzakom na pewno będzie milej, jak przez te trzy godzinki posiedzą z człowiekiem. Znaczy się, z aniołem. Mimo, że koty z reguły są bardziej jak Miki, czyli introwertykami, tak te nasze kociaki bardzo towarzystwo lubiły.
Kiedy wróciłem do sypialni okazało się, że mój Miki już spał. Przy zamkniętym oknie. Czemu przy zamkniętym oknie? Nie lepiej dla niego byłoby, gdyby sobie je otworzył? Nie rozumiejąc jego postępowania i tak je otworzyłem, wpuszczając do środka zimne powietrze. No i teraz zacząłem się zastanawiać, czy powinienem tu się przy nim położyć. On tu miał całkiem zimno i będzie miał jeszcze zimniej, sam też był lodowaty... ja to wszystko tylko zepsuję. A skoro już śpi, to na pewno nie zauważy, że mnie tu przy nim nie ma. A może jednak zauważy po czasie? Wydaje mi się, że to jego dobro było jednak warte ryzyka.
- Sorey? – usłyszałem zaspany głos Mikleo. No i tyle byłoby z mojego planu. Tylko czemu się obudził? Przecież nic nie zrobiłem. Poza tym otwarciem okna, no ale to zrobiłem najciszej, jak tylko mogłem. – Czemu się nie kładziesz?
- Wiesz, zastanawiam się, czy powinienem. Jest ci chłodno, tu jest chłodno, więc nie chciałbym, by było ci gorąco – wyjaśniłem, przyglądając się mu z uwagą. Coś czułem, że i tak usłyszę przeczącą odpowiedź, no ale wolałem zaryzykować. Był tam jakiś procent szansy, że przyzna mi rację, powie, że beze mnie mu tu lepiej, minimalny, ale jednak istniał.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz