O dzieci to się akurat nie martwiłem, nigdy nie zrobiły niczego, co wywołałoby moje obawy jednak teraz gdy Sorey o tym mówi, mam ochotę pójść sprawdzić tak dla wszelkiego spokoju..
- Tak, warto by było do nich zajrzeć - Zgodziłem się, wychodząc z małego przedpokoju, w którym się znajdowaliśmy do salonu gdzie nasze dzieci... Spały. Wspięły się na kanapę i pewnie z powodu nudy i zmęczenia o ile jakieś miały zasnęły.
- I sprawa wyjaśniona - Odezwałem się, podchodząc do maluchów, aby nakryć je cieniutkim kocykiem.
- Może zaniesiemy maluchy do pokoju? Nie chciałbym, aby spadły z tej kanapy - Sorey miał rację dla bezpieczeństwa naszych maluszków lepiej będzie, jeżeli zabierzemy faktycznie je do ich pokoiku, gdzie ze swoich łóżeczek nie spadną. A my nie będziemy musieli co chwilę sprawdzać, czy aby na pewno wszystko z nimi w porządku.
- Masz rację, to całkiem dobry pomysł - Odparłem, uśmiechając się do niego, łagodnie biorąc na ręce córeczkę. - Weź Haru - Poprosiłem, biorąc naszą córeczkę, która była dużo lżejsza od braciszka. A wszystko dlatego, że nie byłem w stanie już nosić naszych dzieci, a przynajmniej nie syna, który był dla mnie po prostu za ciężki, oczywiście był dla mnie za ciężki, gdy spał, ponieważ ciało dziecka podczas snu tak jak i człowieka stawało się bezwładne a przez to cięższe, dlatego tylko w ostateczności byłbym chętny do noszenia go, podczas gdy spał. Chyba powinienem zacząć, sam nie wiem, może ćwiczyć, aby nabrać więcej siły
- Czasem uda mi się na coś mądrego wpaść - Stwierdził, po czym tak jak go poprosiłem, wziął naszego syna na ręce, idąc tuż za mną do ich pokoiku, gdzie dzieci zostały położone do łóżeczek, śpiąc sobie spokojnie w swoich bezpiecznych łóżeczkach.
Nie chcąc ich wybudzać ze snu, opuściliśmy ich pokoik, wracając do salonu, gdzie mogliśmy odpocząć, porozmawiać, zrobić cokolwiek tylko chcemy w czasie gdy nasze pociechy spały.
- Wiesz, tak się zastanawiam, może lepiej by było, gdybyśmy dzieci ze sobą do Merlina nie zabierali - Zacząłem, patrząc na niego z malującą się niepewnością w oczach.
Niby nasz syn powiedział, że możemy zabrać nasze dzieci a jego rodzeństwo, jednak ewidentnie widać było po nim, że nie chciał, aby one tam były i może właśnie dlatego nie powinniśmy ich zabierać ze sobą? Ale z drugiej strony będziemy za każdym razem, gdy tylko do niego przyjdziemy przekazywać komuś nasze dzieci? Aby spotkać się z naszym synem? Wydaje mi się, że tak być nie powinno, a jednak mimo to sam już nie wiem, co powinniśmy zrobić, aby później nie usłyszeć czegoś, do czego powiedzenia zdolny jest nasz syn.
- Naprawdę chcesz, abyśmy poszli tam we dwoje bez dzieci? Przecież Merlin powiedział, że możemy zabrać je ze sobą - Sorey był naprawdę zaskoczony moimi słowami, ale co mi się dziwić. Ja po prostu chciałem, aby każda ze stron była zadowolona.
- Masz rację, powiedział, że możemy zabrać jego rodzeństwo ze sobą, problem jednak jest taki, że jego mina wskazywała zupełnie na coś innego. On nie chciał, abyśmy zabrali dzieci, a ja nie wiem, czy chcemy, aby później z tego powodu coś poszło nie tak - Wytłumaczyłem, trochę martwiąc się tym całym spotkaniem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz