No i teraz tak szczerze nie miałem pojęcia co mam zrobić, pójść na obiad do mojej byłej przyjaciółki, z którą kiedyś spędzałem tak wiele czasu i z którą chętnie zamieniłbym kilka zdań, związanych z tym, co teraz robi, jak życie i chciałbym również dowiedzieć się, jak mają się jej rodzice, a przede wszystkim jej mama, którą zawsze bardzo lubiłem i która zawsze zastępowała mi moją mamę której, cóż nigdy nie miałem. Ale z drugiej strony coś tak czuję, że powinienem zrezygnować z tego, ponieważ widzę, jak teraz reaguje na to wszystko mój panicz i czuję, że nie chcę, abym tam szedł. A gdy jednak pójdę, on pogniewa się na mnie, a ja nie chcę, aby się na mnie gniewał i jeżeli mam wybierać między nią a nim to bez względu na wszystko zawsze wybiorę jego, bo w końcu to on jest osobą, którą kocham i z którą chcę, być tak długo, jak tylko mi na to pozwoli. A mam nadzieję, że pozwoli mi na to jak najdłużej. Bo kocham go i nie chciałbym go stracić z powodu tak błahej sprawy, jak moja była przyjaciółka, która nie jest dla mnie tak ważna, jak on sam.
Troszeczkę w tym wszystkim pogubiony, ciężko westchnąłem, zastanawiając się, co powinienem w tej chwili zrobić, bo powinienem pójść do niego położyć się obok i pokazać mu, że chcę być tylko przy nim? Czy jednak powinienem dać mu spokój, bo właśnie tego może chcę, chce spokoju ode mnie, bo jest na mnie obrażony? Może tak być, sam troszkę już nie wiem co robić? Bycie w związku jest trudne, ale wiem, że jest to tego warte.
Mimo że nie byłem pewien, co mam zrobić dołączyłem do mojego obrażonego panicza, przytulając go do siebie, aby go porządnie wygrzać mając nadzieję, że mnie nie odtrąci..
I tak jak myślałem, mój panicz nie odtrąci mnie, przytulając się do mnie jeszcze mocniej, może i jest na mnie obrażony, ale przytulać to on się zawsze lubi.
Z ulgą mogłem zamknąć oczy, spędzając czas z moim małym złośnikiem który niepotrzebnie się na mnie złości, przecież wie dobrze, że kocham tylko jego i nie chce nikogo innego.
Dzień minął nam na lenistwie, cały dzień przeleżeliśmy w łóżku poza momentem, gdy robiłem dla nas obiad i poza tym, gdy go wspólnie jedliśmy.
Lenistwo było całkiem przyjemne aż szkoda, że już jutro będzie trzeba wracać do domu.
Dnia następnego bardzo nie chciało mi się wstać, tak dobrze mi się spało, wręcz było mi doskonale, a tu już muszę wstać.
- Jeszcze nie, ja chce spać - Mruknąłem, nakrywając się porządnie kołdrą, nie chcąc ruszać się z łóżka, jak się spóźnię godzinę lub dwie to przecież nic się nie stanie.
- Haru rusz się - Burknął, szturchając mnie w ramię, aby zmusić do wstania z łóżka, gdy ja tak naprawdę wstać nie chciałem, było mi tu tak dobrze, po co to psuć?
- Daj mi pięć minut albo dwadzieścia pięć - Ziewnąłem cicho, ale na niego nie spojrzałem, bo gdybym to zrobił, to zmusiłbym się do otworzenia oczu, a tak naprawdę nie chciałem tego robić, nie miałem na to ochoty, dobrze mi było tak, jak było w tej chwili.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz