Czy ja miałem ochotę na lemoniadę? Może i tak jednak nie chciałem, aby mój mąż skakał dookoła mnie, gdy ja sam najchętniej leżałbym na czymś zimnym, nie ruszając nawet małym palcem u dłoni.
- Nie chce nic, chce tylko siedzieć tu na kanapie w towarzystwie faceta, którego kocham - Przyznałem, uśmiechając się do niego ciepło, mając nadzieję, że ten uśmiech mu wystarczy, aby już się nie ruszał i nie wymyślał sobie nowych zajęć, których wymyślać sobie nie musi, już ja go w tym zapewnię, o ile on w ogóle mnie posłucha.
- Jesteś pewien? Bo wiesz, ja bardzo chętnie ci coś przygotuję, dla mnie zrobienie lemoniady to naprawdę żaden problem - A on i tak swoje, ja mogę mówić jedno a on i tak nie słuchając mnie, mówi drugie i tyle by było z mojego postanowienia, że robić nic nie będziemy ani ja, ani on.
Westchnąłem cicho, patrząc na niego z uwagą, no skoro on tak bardzo chce coś dla mnie zrobić, to chętnie napiję się tej lemoniady, którą tak bardzo chce mi przygotować.
- Wiesz, skoro tak bardzo jesteś chętny, aby coś zrobić, ja jednak poproszę tę lemoniadę, której bardzo chętnie bym się napił - Przyznałem, uśmiechając się do niego słodko.
- Oczywiście owieczko dla ciebie wszystko - Odpowiedział, całując mnie w policzek, szybko wstając z kanapy, aby pobiec, przysłowiowo pobiec do kuchni gdzie zapewne od razu zabrał się do pracy nad pyszną lemoniadą, którą sobie dodatkowo wychłodzę, aby była jeszcze lepsza, lepsza, ale nie w smaku a w ochłodzeniu mojego ciała od środka.
Sorey zrobił, cały dzbanek lemoniady, abym miał co pić, zapewne nie tylko dla mnie, ale i dla naszych którym też to zasmakowało, no nic postaram się nie wypić wszystkiego sam, chociaż przyznam, nie jest to wcale takie proste, uwielbiam pić zimne napoje, gdy jest tak ciepło, no nic, najwyżej sam przygotuję im drugą lemoniadę, jeśli tylko wypiję całą lemoniadę sam.
- Proszę, pyszna lemoniada dla mojej piękniej owieczki - Odezwał się do mnie zadowolony, stawiając dzbanek wraz ze szklanką na stole.
- Dziękuję - Zadowolony od razu nalałem sobie napój do szklanki, chłodząc go swoim dotykiem, mrucząc cicho z zadowolenia, biorąc łyk tego cudownie chłodnego napoju, który mógłbym pić przez cały czas. - Pyszne, no i tego było mi trzeba - Przyznałem, rozsiadając się wygodniej na kanapie, przymykając z zadowoleniem oczy.
- Mogłeś mi od razu powiedzieć, że chcesz czegoś chłodnego, przecież od razu bym ci coś zrobił - Odezwał się, naturalnie nie rozumiejąc, dlaczego mu nic nie powiedziałem, a ja myślałem, że to jest logiczne, w końcu nie musi nic dla mnie robić, nie jest moim sługą, aby robić coś za mnie prawda? Sam sobie mogę poradzić, jestem dorosły i samowystarczalny nie trzeba robić nic za nie, chyba.
- Mogłem, ale potrafię wszystko robić też sam - Odpowiedziałem, po otworzeniu swoich oczu ciężko przy tym wzdychając, musząc wstać z kanapy, aby napisać list, chociaż przyznam, tak średnio miałem na to ochotę w tej chwili naturalnie.
- Wiesz, tak sobie myślę, że może, gdy dzieci już wstaną, pójdziemy nad jezioro? Przyznam szczerze, chętnie bym zanurzył się w zimnej wodzie - Zaproponowałem, naprawdę chcąc pójść nad jezioro, ale nie sam, chociaż na chwilę chce, abyśmy byli razem nad jeziorem. O ile to w ogóle jest możliwe.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz