środa, 20 grudnia 2023

Od Haru CD Daisuke

No i teraz nie byłem pewien czy powinienem mu podziękować, czy jednak się troszeczkę obrazić, jego słowa „byłeś taki trochę taki nijaki” chyba nie do końca mi się podobały, nie wygląd jest najważniejszy, chociaż mój panicz chyba akurat z tym to się nigdy nie będzie w stanie zgodzić.
- Dziękuję chyba - Odpowiedziałem, czując się już lepiej po kawie, mogąc zacząć nowy dzień, Koda z tego, co widziałem, był już nakarmiony, a co za tym idzie, ja już tego robić nie musiałem. - No to, co idziemy? - Zapytałem, prawie pewien, że wszystko już przygotowałem.
- A co z twoim śniadaniem? - Znów wracamy do śniadania? No tak zrobiłem więcej omlet, aby zabrać je do pracy, to chyba dobrze, że o tym mówi, w końcu też przerwy mamy to można coś zjeść.
- No tak śniadanie - Westchnąłem cicho, podchodząc do blatu, aby spakować jedzenie, tak nigdy tego nie robiłem, ale skoro już przygotowałem tego więcej, to nie może się zmarnować, szkoda by mi tego było. - Spakowane, choć już - Odezwałem się, chowając pudełko z jedzeniem do torby, którą zarzuciłem sobie na ramię.
Daisuke coś chyba chciał powiedzieć, patrząc na mnie przez chwilę, jednak szybko zrezygnował, najwidoczniej widząc, że to nie miało najmniejszego sensu.
- Idę - Bąknął cicho, niezadowolony podchodząc do swojego płaszczu, który ubrał, wkładając również buty, mogąc już po chwili wyjść ze mną z domu, idąc prosto do pracy, gdzie jak zawsze czekał na nas nudny patrol z Ryo którego kazał nam niańczyć szef.
Wzdychając ciężko, starałem się udawać, że jest wszystko w porządku, w końcu nie mogłem pokazać, że mnie on irytuje. A irytujące jak nikt inny na tym świecie, już nawet mój panicz nie był tak irytująco głupi, jak ten tu.
Nie wydarzyło się na szczecie nic, co by zagroziło życiu nam lub młodemu, które na pewno wpadły na genialny pomysł, chcąc pomóc nam w momencie, kiedy tak naprawdę pomagać nie powinien.
Pierwszy raz chyba tak bardzo cieszyłem się z powrotu do koszar, gdzie od razu zostaliśmy zaproszeni do pokoju przesłuchań, tak jak się okazało, znajdował się jeden z pracowników Ody, który wysyłał kobiety za granicę.
Mężczyzna nie chciał, nam nic powiedzieć udając, że nas nie rozumiem, że nie wie, o czym mówimy, że to pomyłka a on nie ma pojęcia, kim jest ten cały Oda.
Rany ależ to było irytujące, ja już sam nie wiem, czy on robi debili z nas, czy może jednak z siebie samego?
Mając już dość tego człowieka, poprosiłem o zmianę obsady, niech ktoś inny go teraz magluje, a ja w tym czasie zjadłbym śniadanie, oj tak, teraz byłem już naprawdę głodny, dobrze jednak, że zrobiłem drugie śniadanie do pracy, to jest mi teraz naprawdę potrzebne.
- Chcesz też zjeść? - Zapytałem, wyciągając z torby omlety, które przygotowałem nam na drugie śniadanie. - Specjalnie zrobiłem, więcej, abyś tez mógł zjeść, no, chyba że nie jesteś głodny - Dodałem, stawiając wszystko na stole, chcąc zjeść coś chyba pierwszy raz w pracy, zazwyczaj jem w domu po pracy, ale teraz coś tak czuję, że trochę tu posiedzimy z powodu czego lepiej zjeść już teraz.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz