Sorey podążył do pokoi naszych maluchów, gdy ja czerpałem sporą przyjemność z jedzenia tak zwyczajnej, a jednocześnie tak dla mnie smacznej zupy, której w tej chwili potrzebowałem.
- Mama co to? - Zapytał Haru, wbiegając do kuchni, zainteresowany tym, co właśnie znajduję się w mojej miseczce.
- Chłodnik, chcesz? - Zapytałem, pokazując chłopcu to, co jadłem, jak to wyglądało i nawet smakowało.
- Ja też chcę - Hana która właśnie znalazła się w kuchni tuż obok swojego brata.
- Proszę - Dałem spróbować zupy i córce, aby posmakowała i dała mi odpowiedź czy chcę, czy nie chcę.
Nasze maluchy chyba jednak polubiły chłodnik, bo bardzo chętnie zasiadły na swoich krzesełkach, oczywiście z naszą pomocą, chętne do skonsumowania zupy, którą zrobiliśmy wraz z ich tatusiem.
Nasze dzieci poprosiły, nawet o dokładkę co było czymś dla nas nowym, zazwyczaj o dokładkę nie prosiły, a jednak ta zupa naprawdę im podeszła do gustu.
- Mówiłem, że to dobry pomysł - Odezwałem się, gdy nasze maluchy już zjadły obiad, biegnąc do salonu, gdzie oczywiście chciały się pobawić. Przed pójściem spać, co prawda do snu jeszcze trochę czasu miały, jednak nim się obejrzymy, będziemy musieli porządnie wykąpać nasze dzieci i położyć, spać czytając książkę, aby sprawić im przyjemność, bo w końcu lubiły, gdy im czytaliśmy. A my nie mieliśmy serca, aby im odmawiać tej drobnej przyjemności.
- Mówiłeś i masz rację, to był dobry pomysł - Przyznał, pomagając mi myć naczynia po posiłku.
Z uśmiechem na ustach i widoczną satysfakcją w duchu cieszyłem się z mojego pomysłu.
W tej chwili jednak musiałem skupić się na sprzątaniu, która i tak znacznie szybciej mi poszło, a wszystko to dzięki mojemu ukochanemu, który dzielnie i tak chętnie. Zawsze mi pomagał we wszystkim tym, w czym tylko był w stanie mi pomóc.
- Gotowe, teraz możemy odpocząć - Odezwał się mój zadowolony Sorey, który przyciągnął mnie bliżej siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- MAMA! DADA! - zawołały, przerywając tym samym nasz pocałunek.
- Oj chyba jeszcze nie, dzieci potrzebują naszej uwagi - Odezwałem się, uśmiechając do niego łagodnie, delikatnie muskając jego usta. - Może wieczorem znajdziemy czas dla siebie - Wyszeptałem, odsuwając się od niego, idąc do naszych maluchów, z którymi zacząłem się bawić, nim przyszedł tatuś, który również zaczął bawić się z nami.
Aby sprawdzić im przyjemność, stworzyłem lodowe figurki, a nawet śnieżne postacie, które biegały po domu przez chwilę, znikając, gdy tylko śnieg stopniał, sprawiając im dużo radości i przyjemności.
I w taki właśnie sposób. Maluchy wybiegały się za stworzonymi postaciami, wymęczyły, zostały przez nas wykąpane, gdy nadszedł na to czas. I położone do łóżeczek w swoim pokoju, gdzie tatuś przeczytał im bajkę na dobranoc, nim zasnęły. Dając nam chociaż odrobinę wytchnienia.
Sorey od razu poszedł się umyć, gdyż dziś naprawdę nie mógłbym siły i ochoty kąpać się w gorącej wodzie, dlatego, gdy tylko mój mąż wyszedł, to ja zajęłam łazienkę, myjąc się w lodowatej wodzie, aby się porządnie wychłodzić.
Zadowolony czując się już naprawdę dobrze, dołączyłem do męża w łóżku, kładąc się tuż obok niego, nie będąc pewnym, czy powinienem się do niego przytulać, gdy moje ciało było tak lodowate, a jego tak rozgrzane. I nie chodzi tu o mnie, ale właśnie o niego, nie chciałem, aby zaznał jakiegoś szoku lub nieprzyjemności z powodu mojej chęci przytulania się do niego.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz