Muszę przyznać, nie za bardzo mi się chciało gdziekolwiek iść. Dobrze mi tak było. I jeszcze ta cisza, spokój i brak jakichkolwiek większych obowiązków i konieczności oglądania się za dziećmi. Nie, żebym narzekał na bycie rodzicem, uwielbiam dzieci, a przynajmniej nasze dzieci, bo innych dzieci to ja tak niezbyt znałem. Pewnie poznam dopiero, kiedy nasze dzieci będą miały swoje dzieci i wtedy zostaniemy dziadkami. A przynajmniej Miki tak w pełni znaczenia tego słowa będzie właśnie dziadkiem, albo raczej babcią, skoro teraz jest już mamą. Ze mną to nie jest takie jasne. Bo nie wiem, czy ja tak z biologicznego punktu widzenia będę dziadkiem. No bo Misaki jest córką tego dawnego mnie, tego człowieczego. A Yuki to już w ogóle moim synem nie jest. No i też na pewno nie mam z nimi, z moimi dziećmi takiej relacji, jaką miałem we wcześniejszym życiu. Czy się to zmieniło na gorsze, czy na lepsze, nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że prędzej na lepsze niż w tę drugą stronę. I mam nadzieję, że te maluchy też mnie za takowego dziadka będą uważać. Bo ja się starać będę, by być dobrym dziadkiem. Chociaż, to będzie strasznie dziwne, by zostać dziadkiem w tak młodym wieku... Ale w moim przypadku to chyba nic normalne nie jest.
– Niby trzeba, ale nic się nie stanie, jak jeszcze trochę posiedzimy i spędzimy czas sami ze sobą – poprosiłem, uśmiechając się do niego delikatnie, nie mając ochoty za bardzo jeszcze się stąd ruszać.
– Nie możemy zostawić dzieci za długo u Alishy i Lailah, one też mają swoje obowiązki – przypomniał mi, zaczynając krzątać się po kuchni, w przez to, że Miki wyglądał przecudowne w tej nowej koszuli, co to mu ją kupiłem, nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. No po prostu przecudny był. Zawsze wyglądał przecudowne.
– No mają, ale Alisha ma dużo swoich służących, które dzieci też uwielbiają, i pewnie teraz jeżdżą sobie na tych swoich kucykach. I pewnie wcale nie chcą do nas wracać – odpowiedziałem, naprawdę tak uważając. Może po kilku dniach by za nami zatęskniły. Ale teraz? Teraz mają tam u cioci wszystko to, czego nie mają tutaj, czyli i smakołyki różnorakie, jeżdżenie na konikach, multum zabawek i tego typu rzeczy. A tutaj mają głównie nas. Trochę tak mało w porównaniu z innymi tym, co mają tam. Chociaż, bardziej by się chyba za Mikim stęskniły, bo mamusia to jednak najważniejsza jest.
– Bzdury gadasz, na pewno się stęskniły. Dlatego pij kawę i się ubieraj, chciałbym, by były już w domu – odpowiedział, nie chcąc za bardzo mnie słuchać.
– A co, nie podoba ci się to, co widzisz? – spytałem, uśmiechając się do niego zawadiacko, podchodząc do niego i kładąc dłonie na jego biodrach, zwracając tym samym swoją uwagę na siebie.
– Oczywiście, że podoba, ale... – zaczął, a ja słysząc to magiczne słowo "ale" ucałowałem jego usta, nie chcąc słyszeć reszty słów, bo pewnie kazałby mi się streszczać.
– Skoro podoba, to trzeba korzystać, póki mamy taką możliwość, nie uważasz? – dopytałem, a uśmiech z mojej twarzy nie schodził. Może i w nocy trochę nadrobiliśmy te wszystkie chwile, ale mi jego nigdy mało nie będzie, zwłaszcza jego.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz