Mimo jego zapewnień, że miałoby być mi dobrze, jakoś nie byłem tego pewien, powiem więcej, nie czułem się do końca pewien tego, co chce zrobić jednak czy z tego powodu mam sir ku stawiać? W sumie to i tak i też nie bo jeśli coś mi się nie podoba, mogę mówić o tym otwarcie, jednak przy nim czasem mam wrażenie, że to, co mówię, nie ma znaczenia, gdy on twierdzi inaczej, po prostu lepiej, lepiej ode mnie z resztą co taki zwykły wieśniak może wiedzieć, gdy jego panicz jest szlachcicem, moje zdanie przestaje mieć wtedy znaczenie i tego powoli zaczynam się uczyć.
Bez gadania odwróciłem się tak, jak tego chciał, mając cichą nadzieję, że nie będzie aż tak źle, zazwyczaj wolę być tym który dominuje, a nie tym który stał się zdominowany, jednak gdy twój pan chce zmian, nic nie możesz już na to poradzić.
Niepewnie oddałem mu się i mimo, że na początku byłem za bardzo spięty, z powodu czego nie odczuwałem komfortu, tak z czasem robiło mi się coraz lepiej i lepiej z powodu czego chętniej poddałem się z nim mimo tego, że i tak zdecydowanie bardziej wolałem dominować niż być zdominowanym, no ale czego się nie robi dla osoby, którą się kocha.
Nasz seks był naprawdę inny, nie był zły, bo przecież w końcu mi się podobał, tylko dziwnie było być tym zdominowanym, gdy zwykle się nazwijmy to, rządzi. Oby wpadał na takie pomysły rzadziej, bo szczerze nie będę nigdy tego prawdziwym fanem, to znaczy może gdybyśmy tak częściej to robili w taki sposób, wtedy byłbym do tego bardziej przekonany, a tak za każdym razem czuję się dziwnie, chociaż przyznam bardzo przyjemnie.
- Było aż tak źle? - Usłyszałem, gdy po wszystkim zdjął mi te przeklętą obrożę. Rany on naprawdę lubi różne niecodzienne traktowania w łóżku, takie jak traktowanie mnie jak psa, chociaż czy to tylko w łóżku? No nie zupełnie poza nim też zdarza mu się mnie tak traktować, jednam czy mi to przeszkadzało? Sam nie wiem, chyba nie do końca zdołałem się do tego przygotować jednak smycz i obroża wciąż nie do końca mnie przekonywała.
- Nie było, chociaż zawsze mogło być lepiej - Odpowiedziałem, głupkowato się przy tym uśmiechając, od razu dostrzegając te jego niezadowoloną minę, która dla mnie nie było już niczym starszym. - Żartuję, żartuję, nie możesz być zawsze taki cóż spięty, więcej luzu słońca nie jesteś u swojej babki, tu nie musisz chodzić jak na zawołanie, bądź bardziej odprężony i może mnie drętwienie a wtedy wszystko stanie się dużo łatwiejsze - Przyznałem, całując go w czoło, przytulając troszeczkę mocniej do siebie.
Nie wiem, co tam sobie burczał pod nosem mój panicz, gdyż było to zdecydowanie zbyt ciche, abym mógł zwrócić na to uwagę, abym mógł to lepiej usłyszeć.
- Co tam sobie burczysz? - Podpytałem, cicho ziewając z powodu zmęczenia, które trochę już mi doskwierało z powodu całego tego jakże męczącego dnia.
- Nic nie mówiłem - Stwierdził, chociaż ja byłem pewien, że coś tam na pewno sobie pod nosem burczał.
- Skoro tak uważasz, dobranoc - Szepnąłem, całując go w czoło, powoli zasypiając.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz