czwartek, 4 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Poczułem okropny uścisk w żołądku, kiedy usłyszałem komentarz Mikleo. Naprawdę się czułem źle z tego powodu. Nie lubię, kiedy dużo się dzieje, bo się gubię, i wszystko mi się myli, a kiedy Makoto był tutaj, naprawdę się czułem paskudnie głupio. Trochę się stresowałem, jak się pojawiał, coś mi odbijało, i ja naprawdę nie wiem, co się ze mną działo. I teraz to, że Miki był na mnie zły, też mnie trochę przybiło, chociaż wtedy za to doskonale wiedziałem, który to Miki, a który to jego brat, ale nie wiem, czy mi się to podobało. Czułem się winny, a przecież nic takiego nie robiłem, tylko dbałem o to, by nic się nie wydarzyło, by nie mieć wyrzutów sumienia, i teraz mam wyrzuty sumienia, bo nic nie robiłem. Miałem nadzieję, że teraz się odstresujemy, spędzimy razem czas, ale szczerze, to mi się tak troszkę odechciało tego. Już nie mam pojęcia, co mam robić. Chyba wolałbym jednak, by dzieci zostały w domu. Wtedy miałbym co robić, a teraz to już sam nie wiem, czy nawet mogę z nim spać. Chyba czeka mnie spanie na ziemi, albo chociaż na kanapie, bo kanapa już wolna, więc mnie może plecy chociaż będą mniej boleć. Chociaż, czy to możliwe jest, to ja trochę wątpię. Gdybym nie nosił tych skrzyń co noc, może bym taki obolały nie był. 
- Zaraz pójdziemy nas spakować i z rana was zaprowadzę – powiedziałem, uśmiechając się delikatnie do dzieci. Dla dzieci musiałem się starać i pokazywać, że nic się nie dzieje pomimo tego, że się dzieje, i to jeszcze nic dobrego. Ale to z mojej winy. I nie za bardzo wiem, co mam zrobić, bo co próbuję, to Miki kompletnie mnie ignoruje. – Tylko nie z bardzo wczesnego rana, chciałbym się trochę wyspać po pracy – dodałem, całkowicie już skupiając się na dzieciach. Miki wyraźnie daje mi znać, że nie chce ze mną rozmawiać i w ogóle nie mieć ze mną nic do czynienia, więc nie będę go męczył. Zajmę się nimi i potem tu położę się spać. Skoro Mikleo nie chce, bym się chociaż do niego przytulił, to muszę spać na dole, innej opcji nie widzę.
- A mama nie pójdzie z nami? – spytał Haru, zerkając na mamusię, która już wróciła do kuchni. 
- Mama musi odpocząć, ja was odprowadzę – odpowiedziałem, nie chcąc zostawiać tego na głowie Mikleo. Ja zaproponowałem, i ja to pociągnę do końca 
- Ale ty też musisz odpocząć, bo pracujesz – mruknęła Hana, popijając swój napój. 
- I przez tę pracę spędzam z wami mniej czasu, niż mama. Pijcie i chodźcie na górę, musimy się pakować i iść spać – pospieszyłem, bardzo chcąc się położyć spać. Na szczęście jeszcze tylko ten tydzień i już będę miał wolne. I nawet jakbym chciał kontynuować pracę, to wolałem z niej zrezygnować, gdyż moje zmęczenie i niskie temperatury nigdy nie kończyły się dobrze, a ja nie chciałbym być utrapieniem dla Mikleo. Skupię się na utrzymaniu domu w czystości i odciążę mojego męża od obowiązków, które na niego spadały, kiedy ja odsypiałem te nocki. I teraz tylko trzeba powoli tylko pociągnąć do urodzin naszych maleństw. Znów im trzeba będzie jakieś małe przyjęcie wyprawić, nad prezentem pomyśleć... rany, ja się do tego wyjątkowo nie nadawałem. Kiedyś chciałem zorganizować urodziny Misaki i swoje, i co z tego wyszło? Jedno wielkie nic. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz