środa, 10 kwietnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Nie wiedziałem już co mam myśleć, wierzyłem mu, ale wspomnienia przeszłości nigdy nie zostały zatarte, kiedyś mnie zdradził dlatego, że nie spaliśmy razem, a więc teraz też może tak być, z drugiej strony ta kobieta mogła sobie to wszystko wymyślić, w końcu zawsze była wścibska, a więc mogłeś sobie to wszystko wymyślić. Nie wiedząc co o tym myśleć, usiadłem na ziemi, patrząc gdzieś przed siebie, myśląc nad tym, co było kiedyś, nad tym, co się wydarzyło, nad tym, co powiedziała kobieta i nad zachowaniem męża, to wszystko mi się nie kleiło, to wszystko było jakieś dziwne, z moim bratem mnie nie zdradził, ale unikał nas obu i teraz mam przez to mętlik, znów jednak przeszłość pokazała mi, że jeśli nie zaspokajam go, to jest w stanie mnie zdradzić, a raczej być, bo zrobił to tylko jeden jedyny raz i to gdy był zły, a więc wychodzi na to, że to kobieta sobie coś wymyśliła, a ja nie myśląc, uwierzyłem jej i oskarżyłem o zdradę męża, który by mi tego nie zrobił.
Biorąc kilka głębokich wdechów, nie wychodziłem dość długo z pokoju, musząc to wszystko przemyśleć i dojść do tego, że źle postąpiłem, naprawdę nie powinienem był nigdy o tym pomyśleć, ale pomyślałem i teraz mi z tym naprawdę źle, a wszystko dlatego, że kiedyś stało się to, co się stało.
- Mikleo zrobiłem obiad dzieciakom, chcesz też? - Usłyszałem tak dobrze znany mi głos, który po pierwsze brzmiał na zawiedzionego a po drugie na trochę złego, a wszystko dla tego, że mi odbiło i do tego wszystkiego wypowiedział moje pełne imię, czego nigdy nie robiły, oj chyba naprawdę sobie w tej chwili przeciąłem.
- Nie dziękuję nie chcę - Odpowiedziałem, patrząc na niego, dostrzegając, jak wzrusza ramionami, chcąc wyjść z pokoju. Nie, on nie może tego zrobić, ja muszę z nim porozmawiać, muszę przeprosić, nie chcę, aby się już do mnie nie odzywał, nie chcę, aby spał na kanapie a tym bardziej nie chcę, aby mnie zostawił, a tak też może się stać, jeśli naprawdę pomyśli, że mu niewierze.
- Zaczekaj Sorey, zaczekaj - Poprosiłem, powstrzymując go przed wyjściem z pokoju.
- Co chcesz? - Zapytał, patrząc na mnie tak jakby patrzeć w ogóle nie chciał i chyba nie chcę.
- Chciałem przeprosić za to, co powiedziałem i za to, że uwierzyłem tej kobiecie, ja po prostu się przestraszyłem, że mógłbyś mi to znów zrobić - Wypaliłem, za późno gryząc się w języku, na Boga nie chciałem tego powiedzieć, przecież on o tym nie wie.
- Znów zrobić? Czekaj czy chcesz mi powiedzieć, że kiedyś cię zdradziłem? - Tym razem był zaskoczony moimi słowami, na Boga ja naprawdę czasem nie myślę.
- Yh, chciałbym powiedzieć nie ale bym cię okłamał. Kiedyś, gdy byliśmy młodzi, bardzo młodzi nie poświęcałem ci za wiele uwagi i nie chciałem się kochać, a ty w zemście zdradziłeś mnie, dlatego tak źle na to zareagowałem, przepraszam, teraz już wiem, że byś mi tego nie zrobił - Przeprosiłem, zły na siebie za to, że mu w ogóle o tym powiedziałem.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz