Nie mogłem się uspokoić, wciąż myśląc o tym, jak beznadziejnie zachował się Daisuke, jak zawsze mnie o coś osądza i to o coś, o co oskarżać nie powinien, gdybym chciał być z kimś innym, już dawno bym się z nim rozstał, bo co niby by mnie przy nim trzymało? Na pewno nie robiłbym tego na siłę.
Nie podobało mi się to wszystko i szczerze nie wiedziałem, czy chce jeszcze dziś wracać do domu mojego narzeczonego, kocham go i to bardzo, ale to jak się czasem zachowuje, doprowadza mnie do złości.
Westchnąłem ciężko gdy wieczorem siedziałem w barze, nie mając nawet ochoty pić, drażniło mnie również towarzystwo, które cały czas coś ode mnie chciało, tu chcieli się napić, tu pogadać a tu za chwilę chcieli w coś pograć. Oj nie, miałem już tego dość, chciałem wrócić do domu, tam może i mój narzeczony będzie na mnie, za nie wiem co zły, ale to i tak lepsze od siedzenia tutaj. Tym bardziej że nie jestem pijany a wszystko dlatego, że pić mi się nie chciało, a to dlatego, że byłem zły za to, co się wydarzyło.
Po powrocie do rezydencji mojego panicza, który jak się okazało spał i to zdecydowanie nie tak jak spać powinien, dlaczego on nie śpi w łóżku? Czy on przez cały ten czas na mnie czekał? A może pracował, to akurat też jest bardzo możliwe, on potrafi pracować całą noc, jeśli tylko musi.
Podszedłem do niego, delikatnie szturchając, chcąc wybudzić go ze snu nie za mocno, ale tak, aby podniósł głowę.
- Nie śpię - Stwierdził, otwierając zaspane oczy, ledwo potrafiąc na mnie spojrzeć, ewidentnie jest bardzo zmęczony, tym bardziej że nie przespał nocy.
- Oczywiście widzę, idź się położyć - Poprosiłem, widząc, że mimo to Daisuke nawet nie drgnął, znów leżąc na swoich dłoniach.
Widząc, że to nie ma najmniejszego sensu, wziąłem go na ręce, ostrożnie zanosząc do łóżka, dbając o to, aby było mu ciepło, porządnie go nakrywając kołdrą, bo, mimo że na dworze jest ciepło to mu i tak może być zimno, dziwna z niego istota.
Po upewnieniu się, że wciąż śpi, ruszyłem w stronę łazienki, gdzie mogłem zażyć szybkiej kąpieli, po której położyłem się obok narzeczonego, delikatnie przytulając go do siebie, bo może i dziś się trochę pokłóciliśmy, ale nie oznacza to, że teraz będę go ignorować, bo taki nie jestem, musiałem przełknąć to, co było dla mnie ciężkie, dla tego trochę to potrwało, ale już jestem i nigdzie się nie wybieram.
Całując go w czoło, powoli zamknąłem swoje oczy, odpływając szybko do krainy snów.
Dnia następnego obudziłem się późnym rankiem jak zresztą zawsze, ja chyba nie umiem wstać za wcześnie, to świetnie mi nie wychodzi i raczej nigdy nie wyjdzie, będąc zupełnie szczerym, ja uwielbiam nie robić nic.
Zmęczony rozciągnąłem się leniwie, rozglądając po pokoju, mojego narzeczonego nie było ze mną, a to oznaczało, że albo zażywał kąpieli, ale gdzieś już wyszedł, no nic jak już wróci, to może będziemy w stanie porozmawiać, oby tym razem nie doszło między nami do kłótni, bo tego naprawdę bym nie chciał, tego już i tak nam ostatnio wystarczy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz