Czy ja mogłem sobie pozwolić na odpoczynek? No nie wiem... samo napisanie zaproszeń i zaadresowanie kopert to przecież nie jest dużo. Wypadało pomyśleć bardziej przyszłościowo, i o naszym ślubie, i o jego urodzinach. Jak chodzi o jego urodziny, pewien pomysł miałem; chciałem wynająć na jeden wieczór jego ulubioną knajpę, zmobilizować wszystkich, których umieścił a liście swoich gości, i zrobić mu takie małe przyjęcie niespodziankę. Zadbałbym o lokal, zadbałbym o dobre jedzenie, zadbałbym o alkohol, a cała reszta gości odpowiadałby za dobrą atmosferę, czyli coś, z czym ja miałbym problem. Takie imprezy nie są moją mocną stroną. Bale, bankiety, owszem, to coś dla mnie, ale taka prosta popijawa w knajpie? Na szczęście to będzie święto Haru, więc to on będzie w centrum uwagi. Ja będę pilnować tego, by wszystko było w porządku, tak więc ten jeden raz będę mógł się trzymać z tyłu.
- Powinniśmy zjeść. Nie jedliśmy obiadu – odpowiedziałem, kiedy poczułem delikatne burczenie w żołądku wskazujące na to, że coś powinienem zjeść. I jak tak spojrzałem na zegarek, to faktycznie, pora obiadowa nam minęła. Najpierw spałem, a potem pisałem te zaproszenia, a jednak pisanie tak idealnie to jednak trochę zajmuje. I ten mój biedny nadgarstek... wręcz pulsował bólem.
- To doskonały pomysł. Przygotuję nam coś, co ty na to? Coś słodkiego? – zaproponował, chwytając moją dłoń.
- Kupiłeś mi słodkości, i teraz chcesz zrobić słodki posiłek, ja bardzo lubię słodkie rzeczy, ale chyba będzie wtedy za słodko. Coś lekkiego bym zjadł. Może jakąś zupę. Zupy dawno nie jadłem żadnej – zaproponowałem, nieprzerwalnie masując nadgarstek. Zapomniałem, jakie to męczące dla nadgarstka jest. A przecież robiłem sobie przerwy. Trochę nie miałem wyboru, tak właściwie, bo bym przecież wszystko rozmazał, a błędu zrobić nie mogłem, wszystko było odliczone, i Haru znów musiałby biec po kolejną kartkę ze złotymi zdobieniami.
- Dobrze, zatem przygotuję ci jakąś zupę – zaproponował, już biorąc kubki, by zapewne je zabrać do kuchni.
- Wiesz, że nic nie musisz robić? Od tego mam służbę. I kucharzy – przypomniałem mu, nie rozumiejąc, dlaczego nie potrafi usiąść na tyłku i skorzystać z dobrodziejstw, jakie mu ofiaruję.
- Wiem, wiem, ale chcę. Niedługo ci przyniosę dobrą zupę – obiecał i ucałował mnie w policzek, po czym opuścił pokój.
No i co ja teraz mam zrobić? Wysłać nic nie wyślę, na ślub to, co było ogarnięcia na papierze, ogarnąłem w nocy, wysłać też nie wyślę tych zaproszeń, bo za późno. I pada. Nie ma mowy, że ja teraz wyjdę z domu. Może odwiedzę panienkę Amano? Albo może lepiej nie, nie chcę, by poczuła się osaczona, i by się speszyła, i uciekła. Może jednak dam jej spokój. Jeżeli będzie chciała ze mną porozmawiać, to wie, gdzie mam pokój. A pewne rzeczy trzeba po prostu przemyśleć. Mi też trochę zajęło, nim w końcu się ogarnąłem.
Nie bardzo mając ochotę na siedzenie i czekanie, postanowiłem wziąć szybką kąpiel. Jako, że już tak trochę ciepło było tutaj, nie miałem ochoty na noszenie długiej piżamy. Właściwie, to nigdy nie przepadałem za noszeniem takich długich rękawów do spania, ale robiłem to, bo nie chciałem patrzeć na swoje ciało. Bałem się, że Haru będzie uważał moje ciało za obrzydliwe. Ja je uważałem za obrzydliwe. Ale skoro go podniecałem, to chyba nie uważał mnie za obrzydliwego. I z tego też powodu po kąpieli, do spania, założyłem jedną z koszul Haru. Miło było w końcu założyć coś wygodnego, chociaż czułem się odrobinkę dziwnie. Nie pamiętam, kiedy tyle ciała odkrywałem, nie licząc momentu, w których się rozbierałem do kąpieli. Oby tylko Haru to zaaprobował, bo jak nie będzie się mu to podobało, to wrócę do moich długich, standardowych piżam.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz