Haru mocno mnie zaskoczył, i to tak pozytywnie zaskoczył. Marudzi mi tu, że nic nie potrafi, że się nie zna, że lepiej będzie, jak ja wszystko zrobię, a on od tego umywa ręce. Najwygodniej byłoby mu zwalić wszystko na mnie i przyjść na gotowe, ale ja mu na to nie pozwolę. To ma być nasz ślub, więc oboje musimy nad nim pracować, i iść na pewne kompromisy, tak samo jak ja idę na kompromis z tym, by zaprosić Ryo. I też z tymi kwiatami. Ja ceniłem sobie klasyczne kolory, jakąś ustaloną gamę kolorystyczną, a nie tak po prostu... kolorowe. Kolorowe to dla mnie bałagan, brak porządku i jakichkolwiek zasad. No ale skoro chce kolorowe kwiaty, to będzie miał kolorowe kwiaty. Tylko czy takie kwiaty będą nam pasować do koloru strojów? Czarny mógłby się wydawać jakiś taki trochę ciężki. Chyba, że też bym założył biały, z jakimś kolorowym akcentem. Niebieskim, na przykład. Lubię niebieski. Tylko, czy ten niebieski by pasował do róż i tulipanów? Nie byłem pewien... to może jednak pozostanę przy tym czarnym...? Sam już nie wiem, co uczynić.
- Hej, w porządku? – usłyszałem głos narzeczonego, który mnie wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, zamyśliłem się, zastanawiałem się nad tym, co może pasować do tych kolorowych kwiatów. I jak na razie nie mam większego pomysłu... ale to nic, zaraz o tym pomyślę. Teraz zapiszę ten twój pomysł. Dodałbym do tego tylko jeszcze jakiś namiot, albo jakiś baldachim. Tak na wszelki wypadek, jakby mogło zacząć padać. Albo jako schronienie przed słońcem. I pod tym ustawić stoły z przekąskami, alkoholem, miejsca do siedzenia – wyjaśniłem, pokazując palcem na mapce obszar, w którym miałoby takowy namiot stać.
- To nie jest taki głupi pomysł. W południe może być naprawdę gorąco, i taki cień może być naprawdę korzystny. Widzisz, wpadasz na lepsze pomysły – odpowiedział, całując mnie policzek.
- Też wpadłeś na dobry pomysł, dobrze to przemyślałeś. Tylko te kolorowe kwiaty niezbyt mi się to podobają, ale jakoś to przetrwam – odparłem, zaznaczając na mapie rzeczy, o których mi mówił.
- A co jest takiego złego w kolorowych kwiatach? – spytał, przyglądając mi się z uwagą.
- Nic. Po prostu kolorowe kwiaty kojarzą mi się z nieładem. Ja lubię porządek. Ale już ustaliliśmy, że ty wybierasz dekorację i ja się do tego dostosuję – wyznałem, skupiając się na kreśleniu linii.
- To jakie kwiaty byś dał? – pytał dalej.
- Na pewno w jakimś jednym, konkretnym odcieniu. Ewentualnie dwóch, pasujących do siebie, oczywiście. No ale to ja bym tak zrobił – odparłem, wzruszając ramionami. Haru miał swój pomysł, i ja po prostu się do tego dostosuję. Wybiorę nam w końcu stroje, muzyków, menu... właśnie, menu będziemy musieli ustalić. I tort. Jak ja mogłem o tym zapomnieć? Jeny, ile to rzeczy trzeba zrobić jak na jeden mały ślub. Zaraz sobie wszystko będę musiał wszystko zapisać i po kolei odhaczać. Jak dobrze było znów całkowicie poświęcić się czemuś miłemu. Od razu czułem się lepiej, mogąc robić coś produktywnego, i to jeszcze jak ważnego, no bo nasz ślub jednak jest bardzo ważny. I jeszcze będę musiał zająć się urodzinami jego, ale chociaż mam już teraz listę gości na jego urodziny. Podał mi w końcu osoby, które chce na ślubie, a skoro chce je na ślubie, to także będzie je chciał na urodzinach.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz