poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Nawet słowem się nie odezwałem, gdy Sorey przygotowywał wszystko dla nowego pieska, jak zwykle znosi zwierzęta, a później nigdzie wyjść nie można, a tak chciałem wyruszyć w podróż i znów nici z moich planów..
Miaski rozczulała się nad tym maluchem, którego najchętniej bym jej oddał, niech bierze tego psiaka, my nie potrzebujemy problemów.
Sorey zadbał o to, aby pies miał wszystko, zapatrzony w niego, a raczej w nią jak w obrazek.
- Ależ ona jest słodka - Stwierdził, patrząc na tę małą kulkę, gdy najedzona postanowiła sobie zwiedzić salon.
- Bardzo - Zawturowała mu Misaki, która tak jak i tata była zafascynowana tym małym problemem.
- Miki musiały wymyślić jej jakieś imię - Po słowach mojego męża usłyszałem głośny trzask, który już podniósł mi ciśnienie. - Oj biedna, nic ci się nie stało? - Sorey nawet nie zwrócił uwagi na to, że ten jego pies właśnie zrzucił mój wazon wraz z obrusem, a mój mąż co robi? Przytula się do tego malucha, pocieszając, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował, pies psuje moje wazony i obrus, ale to nic złego? Jak ja go palne to on tego jeszcze pożałuje. - Już wiem jak cię nazwę Psotka - Dodał zadowolony, biorąc pieska na ręce.
- Ten pies nie zostanie u nas - Burknąłem, patrząc na męża, który zerknął na mnie, pusząc przy tym swoje policzki, znów zachowując się jak małe dziecko.
- Co? Nie może? A to niby dlaczego? Nie oddam jej, ona zostaje z nami - Stwierdził, nawet nie pytając mnie o zdanie, oczywiście, bo tylko on tu mieszka i tylko jego zdanie jest najważniejsze, moje się nie liczy, ja mówię nie ale on mówię tak i tak ma być.
- I co? Tylko ty podejmujesz tę decyzję? - Zadałem proste pytanie, chcąc wiedzieć, co on uważa i jak ma, zamiast mi w tej chwili odpowiedzieć.
- Tak, ale wiesz tylko dlatego, że pokochasz ją tak samo, jak ja i na pewno dzieci też będą miały takie samo zdanie co i ja - Stwierdził, uświadamiając mnie w moich przekonaniach, on zdecydował i tak ma być, jak miło z jego strony.
- Masz to posprzątać - Burknąłem, nawet nie chcąc tego komentować, to nie miało najmniejszego sensu.
- Oczywiście, dla mojego pięknego pieska wszystko - Bardziej mówił do niej niż do mnie, bo tak właśnie powinno się robić.
Bez słowa zerknąłem na otwierające się drzwi do domu, za którym stanął nasz syn.
- Cześć mamo, cześć tato - Odezwał się Haru, zerkając na tatę. - Nie miałeś mnie odebrać ze szkół? - Dopytał, zwracając tym samym uwagę taty.
- Miałem, ale jesteś dorosły i potrafisz sam wrócić do domu, ja miałem ważniejszą sprawę na głowie. Poznaj Psotke - Odpowiedział, pokazując mu pieska, którym nawet Haru był zafascynowany, no tak teraz ja wyjdę na tego najgorszego, bo nie chce psa w domu.
Moje dzieci tak jak ich tata świetnie się bawili z psem, którego ja w domu mieć nie chciałem.
Misaki odpuściła domu wieczorem, Hana spała, wciąż lecząc kaca, Haru już musiał położyć się do łóżka i takim o to sposobem zostaliśmy tylko ja, mój mąż i jego pies.
Sorey wieczorem przytulił się do mnie, zwracając na mnie uwagę, jak miło z jego strony.
- Psa pilnuj, teraz to coś jest dla ciebie ważniejsze - Burknąłem, obrażony za to, że cały dzień miał mnie gdzieś.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz