Haru poszedł do pracy, a ja musiałem się przygotować do konfrontacji ze swoim takim najgorszym zdarzeniem ze swojej przeszłości. Miałem nadzieję, że jak już to będzie za mną, to będzie lepiej ze mną, i z moim stanem. Ostatnio naprawdę niewiele spałem, ale za to przynajmniej przesypiałem całą noc, nawet jeżeli dla mnie trwała ona dla mnie bardzo krótko. Nie liczyłem tej dzisiejszej, ta dzisiejsza była okropna, nawet kiedy próbowałem jakoś sobie poradzić.
Ogarniając się w łazience, zacząłem sobie powoli planować ten dzień. Wpierw oczywiście wizyta w straży, potem mógłbym porozmawiać z szefem, następnie odwiedził bym na chwilkę krawca, poprosił o przygotowanie kilku projektów, i potem właśnie odwiedziłym Haru w pracy. Też w międzyczasie powinienem zjeść. Wczoraj niewiele zjadłem, trochę nie będąc w stanie ze stresu utrzymać czegokolwiek w żołądku. Podobnie będzie z dzisiejszym śniadaniem. No ale kawę wypiję, oczywiście. Bez kawy nie mogę rozpocząć dnia. Pozwoli mi się skoncentrować, może też mniej stresować... A zjem coś u Haru. Powiedział mi, że nie ma tam składników najwyższej jakości, czemu nie ufam, ale ufam jemu i wiem, że nie poda mi niczego niedobrego.
Ogarnąłem się najszybciej i najlepiej, jak tylko mogłem. Musiałem się prezentować, by wyglądać jak najlepiej, jak tylko mogłem. Ciężko było kiedy wyglądałem, jakbym był o dwa kroki od śmierci. Trochę też się tak czułem. Możliwe, że ostatnio tak odrobinkę przesadziłem z całą tą pracą; wziąłem na siebie całą sprawę z Kaito, wszystko planowałem, analizowałem, pilnowałem, przekonywałem do złożenia zeznań... To pierwsza sprawa. Druga sprawa to urodziny Haru, które też w sumie były zaplanowane chyba w każdym aspekcie; wynająłem lokal na drugiego maja, a także zapłaciłem za alkohol i jedzenie, no i oczywiście jeszcze zaprosiłem gości, z każdym rozmawiając osobiście. No i do tego wszystkiego jeszcze ślub, ale na niego ostatnio najmniej poświęcałem uwagi. Chociaż, nie, najmniej uwagi to ja poświęcałem Haru. I teraz się to zmieni.
Na rozprawę szedłem jak na ścięcie, myślałem że chyba tam zaraz zejdę. Mówienie o tym, co mi zrobił przed tymi wszystkimi ludźmi także było okropne, dlatego cieszyłem się, kiedy to już był koniec. Co prawda, wynik rozprawy był jeszcze nieznany, ale według moich przemyśleń powinien trafić do więzienia i szybko z niego nie wyjść. A jak już wyjdzie, do żadnej uczciwej pracy na pewno go nie przyjmą. Ja już tego dopilnuję. Po rozprawie także odbyłem długą rozmowę z szefem na temat powrotu Haru do pracy, musząc wykorzystać cały swój urok osobisty oraz użyć wszelkich sztuczek perswazyjnych, by go przekonać, no ale się udało. I z takimi wieściami, w końcu mogłem udać się do Haru. Bar, w którym pracował, bardzo łatwo znalazłem, bo to był jedyny bar w centrum miasta. Jak dla mnie zasługiwał na coś lepszego. Mógłbym załatwić mu coś lepszego, nawet na ten okres przejściowy. Cóż, teraz tak to i tak nie miało żadnego znaczenia, bo odzyskałem jego pracę. I ja może znów zostanę jego partnerem w pracy. Czysto teoretycznie, nie wywalono mnie z niej, jestem na takim nieokreślonym czasowo urlopie.
– Wezmę to, co kucharz uważa za najlepsze – odparłem, nim kelner zdążył do mnie podejść i spytać się, co chcę. On też był nie najgorszej urody. A co, jeżeli Haru... Nie, nawet nie powinienem myśleć w ten sposób. Teraz powinienem się skupić na świętowaniu, i Haru, którego ostatnio także zaniedbałem.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz