No i co ja z nim miałem? Powinien odpoczywać i dobrze to wie, ale nie zrobi tego, bo wszystko jest ważniejsze od niego samego, a to dla niego bardzo źle i oboje doskonale to wiemy.
- Zdajesz sobie sprawę, że takim zachowaniem robisz sobie krzywdę? Przyjechaliśmy tu, aby odpocząć, a nie byś mi się tu wykończył - Zauważyłem, przyglądając mu się z uwagą, ale i zmartwieniem w oczach.
- Masz rację nie przed ślubem - Zaskoczył mnie tą odpowiedzią, a co przepraszam bardzo ślub na do tego wszystkiego? Bo ja chyba za głupi jestem, aby to zrozumieć.
- Co? - Tylko tyle byłem w stanie wydusić, w ogóle nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Najpierw ślub a później mogę się wykończyć, w innym wypadku nic co moje nie będzie i twoje - To chyba była najgłupsza odpowiedź, jaką mógł mi kiedykolwiek wcisnąć, przecież ja niczego od niego nie chcę, niczego poza miłością, może zabrać ze sobą całe to bogactwo, ale jeśli zabierze miłość, wtedy mogę nie być w stanie się pozbierać.
- To było głupie, dobrze wiesz, że nie dla tego się martwię, pieniądze to nie wszystko, najważniejsze jest twoje zdrowie - Wyjaśniłem, sadzając go na łóżku, aby wziął kilka wdechów, które pomogą mu nazbierać siły na nowy dzień i na pracę której sobie nie odpuści, nawet jeśli ja go o to proszę..
- To nie takie głupie mój drogi, dzięki naszemu małżeństwu będziesz miał wszystko i już nie będziesz musiał martwić się o pieniądze - No i co ja z nim miałem? Czy w tej rozmowie możemy znaleźć sens? No zdecydowanie nie. Cóż, w takim razie będę go pilnował, aby nic sobie nie zrobił, w razie czego chroniąc go przed upadkiem lub krzywdą, jaką może sobie zrobić z powodu swojej upartości.
- Nie chcę nawet o tym słyszeć, skupmy się teraz na tobie, jesteś pewien, że dasz rady pójść do jadalni i rozmawiać z tą kobietą? - Zapytałem, naprawdę się o niego bojąc, przecież on mi się ledwo na nogach trzyma, dlaczego musi być aż tak uparty?
- Dam radę, gdybym nie dał, to bym ci o tym powiedział - Stwierdził, myśląc, chyba że mu w to uwierzę, ja wiem, że ma mnie za głupka, ale żeby aż tak? No bez przesady.
- Yhym, w to akurat nie wątpię - Mruknąłem, przewracając oczami, dobrze wiedząc, że by mi nie powiedział, już zdążyłem go dobrze poznać.
Daisuke nic mi na to nie odpowiedział, wstając z łóżka, głęboki przy tym oddychając.
- Chodźmy, nie możemy pozwolić, aby pani Amano za długo była sama, to ważna sprawa dla mnie i dla niej dlatego nie mogę się teraz poddać, chcę jej pomóc i chce pomóc sobie, może jeśli połączymy siły, ten człowiek pożałuje tego, co zrobił - Rozumiałem, że chciał się zemścić na tym... Nawet brak mi słów, które mogłyby określić, co o nim myślę i co chce, o nim powiedzie.
- W porządku, zróbmy to, co mamy zrobić i do łóżka, musisz odpocząć aby nazbierać siły - Zgodziłem się, wiedząc, że i tak nie mam wyjścia, on i tak zrobi to, co będzie chciał.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz