poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Czemu on się tak na mnie obrażał? Nie zrobiłem przecież niczego złego. Zająłem się tylko pieskiem, który tej uwagi potrzebował, w końcu to chyba normalne przy szczeniakach, i to jeszcze takich straumatyzowanych, które ktoś porzucił i nie daj Bóg pobił. I tak cieszę się, że dosyć szybko zdążyła się zaaklimatyzować tu u nas, chociaż faktycznie, niepotrzebnie zbiła ten wazon, no ale to tylko wazon. I to jeszcze taki zwyczajny, a nie żaden ważny podarek od kogoś nam bliskiego. Odkupię go. I ten bukiet kwiatów, który był w tym wazonie, też odkupię, nie mam z tym żadnego problemu, najważniejsze, że Psotka się nie pokaleczyła zbitymi odłamkami wazonu. 
– W sumie, to chyba nie byłby taki zły pomysł, Psotka może potrzebować jakiegoś towarzysza do snu, nim będzie się tu czuła pewnie i bezpiecznie, pewnie teraz musi być przerażona – odparłem cicho, uświadamiając sobie, że to genialny pomysł. Mój Miki to jednak mądry jest, nawet jak chyba taki trochę obrażony jest, chociaż za co, to ja nie wiem. Nic złego się nie zrobiłem przecież. 
– Mówisz na poważnie? – syknął, chyba odrobinkę wściekły, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Szkoda, że taki zły nie był, kiedy jedno z dzieci zrobiło coś niewiarygodnie głupiego i bezmyślnego. Ja nic takiego nie zrobiłem i już się na mnie wścieka. 
– No tak, a dlaczego miałbym nie mówić poważnie? – odpowiedziałem pytaniem, delikatnie marszcząc brwi. 
– Świetnie, więc idź sobie do tego głupiego psa – burknął, już kompletnie się ode mnie odwracając. 
– A pójdę. Mnie oskarżasz, że zachowuję się jak dziecko, a sam w tym momencie jesteś jak taki obrażony chłopiec. Poświęcam Psotce więcej czasu i atencji, ponieważ jest szczeniakiem, który w nowym otoczeniu z nową rodziną czuje strach i niepewność. I jest tylko zwierzakiem, który nie do końca wie, co się dzieje i dlaczego został porzucony przez swojego poprzedniego właściciela. A ty jesteś świadomy, i dorosły, i tak więc powinieneś się zachować. Dobranoc – powiedziałem, po czym opuściłem pokój, schodząc na dół. 
Psotka nie spała, tylko stała przy schodach, merdając niepewnie swoim ogonkiem nie do końca wiedząc, czy może się cieszyć, czy też nie. Biedactwo... Nie wiem, co Miki w niej takiego złego widzi. Przywitałem się z nią, na chwilę jeszcze wyprowadziłem na dwór, by się załatwiła, a potem wróciłem z nią do domu. Początkowo chciałem, by położyła się grzecznie na swoim posłanku, które było niegdyś posłankiem Lucky'ego, no ale ona wolała spać przy kanapie, tuż przy mnie. Zmieniłem jej więc miejsce posłanka, by spała na miękkim, no i na nim leżała, ale zauważyłem, że strasznie się trzęsie. Nie byłem pewien, dlaczego. Pomyślałem, że może z zimna, bo tak trochę chłodno było, a ona taka malutka i chudziutka, więc jej zimno mogło być, dlatego też więc zrobiłem jej miejsce na kanapie, jeszcze bliżej siebie. Psotka zwinęła się w kłębuszek, jak najbliżej mojego ciała, by mieć jak najwięcej ciepła. Moja mała biedulka... opatuliłem ją i siebie kocem, a następnie ostrożnie przytuliłem ją do siebie, by nie zrobić jej żadnej krzywdy. Jak dobrze, że na nią dzisiaj trafiłem, bo zimy mogłaby nie przeżyć, a tak to jest z nami i będzie miała miły dom, tylko jeszcze Miki się musi do niej przyzwyczaić, no i ona do nas. 


<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz