Czemu on tak bardzo musiał na rozmowę o uczuciach? Lubiłem, kiedy rozmawia się o mnie i o wszystkim, co ze mną związane, ale uczucia? I to jeszcze te negatywne, by nie powiedzieć, że wręcz szczeniackie. Jestem osobą dorosłą, osobą odpowiedzialną, która przecież jest pewna swojego zdania, i nie powinienem także czuć przerażenia. Czemu w takim razie to wszystko tak we mnie siedzi i nie chce zniknąć? Jak tylko sobie pomyślę, że będę musiał komuś opowiadać o tym, co mi zrobiono, żołądek zaciskał mi się w supeł. Ciężko było mi o tym mówić przy Haru, który jest w końcu najbliższą mi osobą, a co dopiero przy kimś tak właściwie dla mnie obcym.
– Porozmawiajmy o twojej pracy. Nic tak właściwie o niej nie wiem, poza tym, że pracujesz jako kucharz, i nawet nie wiem, gdzie – zaproponowałem, nie chcąc mówić o tym, jak się czuje. On już wie, jak się czuję, mówiłem o tym raz, i to wie wcale nie zmieni szybko, coś tak czuje, no ale po co mam go tym martwić?
- A, w takim barze w centrum miasta. Nie najgorzej mi się pracuje, owszem, ale tęsknię za tymi wysokiej jakości składnikami, które są dostępne u ciebie, no ale jakoś udaje mi się coś dobrego robić, a przynajmniej tak mi się wydaje – odpowiedział, gładząc mnie po policzku. Mój panie, jakie to przyjemne było... Takie proste, a takie przyjemne. Pewnie dlatego, że jego skóra była ciepła, a moja taka chłodna, i to przez ten kontrast tak miło jest, przynajmniej dla mnie. Nie wiem, jak dla niego. Pewnie nie, bo to on dotyka chłodnego ciała.
- Może w takim razie kiedyś cię odwiedzę, zanim wrócisz do pracy w straży – odparłem, nie widząc w tym żadnego problemu. Być może zrobię to jutro, już po tych nieszczęsnych zeznaniach.
- No wiesz, to nie jest miejsce dla ciebie. Za mało bogate i wytworne dla ciebie – wyznał, nie przerywając tego gładzenia mnie po poliku.
- Oczywiście, bo gdyby było bogate, to kazaliby ci się golić, byś zmniejszył ryzyko pojawienia się twojego włosa w jedzeniu – bąknąłem, dalej nie mogąc znieść tych jego lekko zarośniętych policzków.
- Nie dasz mi spokoju, co? – spytał z lekkim zrezygnowaniem.
- Nie dam. Chodź, ogolę cię. A najlepiej, to się umyjmy, i przebierzmy w jakieś czyste ubrania, przesiąknąłeś zapachami kuchni – wyznałem, podnosząc się z łóżka.
Haru nie miał innego wyjścia, jak tylko pójść za mną, wprost do łazienki. On przygotował kąpiel, ja przygotowałem ubrania, a po cudnej kąpieli, która na chwilę prawiła, że zapomniałem o tym, co mnie jutro czeka. A po kąpieli kazałem mu zająć miejsce na krześle, po czym sam przygotowałem miskę z ciepłą wodą, ostrą brzytwę, no i mydło. Pilnowałem się, by ogolić go z najwyższą precyzją, i by go nie skaleczyć. I mi się udało, z gładkimi polikami wyglądał dużo lepiej.
- No, gotowe. I o wiele lepiej wyglądasz. I pachniesz – odezwałem się zadowolony, przyglądając się swojej pracy.
- Dziękuję – odparł, uśmiechając się do mnie delikatnie. – Tak sobie myślałem... może pójdę tam z tobą. I jakoś cię tak wesprę – zaproponował, nad czym się zastanowiłem. Chciałem? Chyba tak. Ale i też jedocześnie nie chciałem, by widział, jak tam się kompromituję. Bo na pewno się skompromituję.
- Masz pracę, czyż nie? Nie masz po co, ja tam sobie poradzę – wyznałem, nie chcąc, by znów naraził swoją pracę dla mnie.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz