I jak ja miałem być spokojny, jak młoda w ogóle się mnie nie słucha? I jeszcze na dodatek kogoś tutaj przyprowadza, bez uprzedniego informowania nas o tym. W ogóle ostatnio mi nic nie mówi, z kim wychodzi, o której będzie, gdzie wychodzi... może nie miałbym z tym aż takiego problemu, gdyby mnie o tym wcześniej informowała. Zresztą, nie tylko ona, Haru też powinien mówić nam, że gdzieś planuje wyjście. Oboje ostatnio zachowują się nie do zniesienia, poszli do szkoły średniej i już im się wydaje, że są dorośli. Ja nie czuję się dorosły, a przecież jestem raptem tylko dwa lata od nich starszy.
– Całuje ją na pożegnanie, jak ja mu zaraz... – syknąłem wściekły, już gotów na to, by wyjść z domu i się z nim porachować. Jak nic chce ją tylko omamić i wykorzystać, bo tylko to mają chłopaki w jego wieku w głowie. I jeszcze na dodatek to człowiek, takiemu to już w ogóle lepiej nie ufać. Nie wiem, dlaczego Miki zdecydował się na związek ze mną, kiedy byłem człowiekiem, nie wiem, jakim człowiekiem byłem, ale tylko tak trochę podejrzewałem, że też trochę minęło, nim byliśmy razem. I na pewno nie byliśmy w takim wieku, jak nasza córka teraz.
– Hej, spokojnie, nie robi przecież nic takiego, ty też mnie całujesz na pożegnanie – odparł Miki, chwytając mnie za nadgarstek, co mnie powstrzymało od ruszeniem się z miejsca.
– Ale ja jestem twoim mężem, a ona jest jeszcze dzieckiem – odparłem, nie rozumiejąc, dlaczego nie stoi po mojej stronie. Nie martwi się o nią? Przecież grozi jej tyle niebezpieczeństw, zwłaszcza ze strony ludzi, którzy wykorzystają tak wspaniałe anioły jak mój Miki. Przeżył to przecież nie raz na własnej skórze, więc tym bardziej powinien na nią uważać. Nie chciałbym, by któreś z moich dzieci cierpiało bardziej niż to konieczne.
– Już nie jest dzieckiem, a nastolatką. A to bardzo trudny wiek. I jeżeli teraz wyjdziesz, i zaczniesz się kłócić z tym chłopakiem, zrobisz jej wstyd, a tego ci nie wybaczy przez długi, długi czas. Nie chciałbyś tego – i dopiero te słowa mnie powstrzymały. Mój kontakt z Haną ostatnimi czasy bardzo się pogorszyła. I nie za bardzo wiem, kiedy i jak się to stało. Niezależnie jednak od tego, jaki by on nie był, i tak będę za wszelką cenę chronić ją przed wszelkim złem, nawet jeżeli w jej oczach ją krzywdzę.
Poczekałem trochę tak niecierpliwie, aż w końcu wejdzie do domu, na szczęście sama, tamten chłopak poszedł w swoją stronę, i bardzo dobrze, bo zdecydowanie nie chciałbym spędzić z nim kolacji.
– Masz szlaban do odwołania – powiedziałem głośno, kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi. Czwarty raz w tym tygodniu przychodzi znacznie wcześniej do domu, nie informując nas o tym wcześniej, a jest już czwartek. Albo w końcu nauczy się nas informować o takich sprawach, albo będzie całe weekendy spędzać w domu. I zresztą nie tylko ona, jej brata też to czeka. Niech tylko i on wróci do domu, stanowczo za długo tolerowałem ich wypady i brak informowania nas o tym.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz