niedziela, 14 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

Nie mogłem pozwolić mężowi, by sam odprowadzał dzieci. Owszem, wtedy bym mógł się wyspać, ale nie mam pewności, czy mój mąż ukochany wróci cały i zdrowy. Jeszcze nie byłem pewien, czy ci wszyscy skrzywdzeni przez Makoto mężczyźni już wiedzą, że mój mąż to mój mąż, a nie ich kochanek, który ich wykorzystał. Nie chciałbym ryzykować jego krzywdy tylko dlatego, że chcę się wyspać. Byłbym paskudnym mężem, gdybym tak uczynił. Wpierw muszę patrzeć na dobro i bezpieczeństwo mojej rodziny, a to, co ja chcę i czego potrzebuję, to już drugorzędna sprawa. A nawet i trzeciorzędna. 
- Nie, nie, ja to zrobię – odpowiedziałem, od razu zabierając się do przebrania się w piżamę. A tak właściwie, to do zmienienia spodni i ściągnięciu koszuli, bo tak właśnie spałem. Tak mi było wygodnie, i tak sobie spałem. I Miki chyba też nie narzekał. Chociaż, jak tak sobie sięgnę pamięcią, to chyba kiedyś mi kazał coś na siebie zakładać. Ale kiedy, po co, jak? Nie pamiętałem za bardzo. Nie potrafiłem sobie przypomnieć szczegółów, tak więc czy to było w tym życiu, czy w tym poprzednim, i jaki był kontekst, to nie wiem. Wiem z kolei, że coś takiego miało miejsce... – Ty sobie możesz spać. Albo też pójść z nami. Co wolisz – dodałem, ściągając z siebie koszulę.
- Zdecydowanie wolę pójść z wami – odpowiedział, przyglądając mi się z uwagą. Ale po co mi ta cała uwaga, to ja nie wiem. Wyglądałem całkiem normalnie. Tylko koszulki nie miałem. Ale to jak co wieczoru... chociaż, nie, bo ostatnio przecież pracowałem wieczorami, no i byłem wtedy w pełni ubrany. 
- No to postanowione. A jak jutro wrócimy, to zrobię pranie – dodałem, zakładając na nogi wygodne i luźne spodnie. 
- A może jak wrócimy, to się zajmiemy sobą – zasugerował, podchodząc do mnie, by zarzucić mi ręce na kark. 
- Wpierw to musimy się zaopatrzyć w zasłony. Nie chcę, by ktoś obcy mógł dostrzec twoje piękne ciało, ono należy tylko i wyłącznie do mnie – dodałem, kładąc dłoń na jego chłodnym policzku. Dzisiaj mieliśmy coś kupić, ale jakoś nam tak nie po drodze było. No i tak trochę o tym zapomniałem. Bardziej skupiałem się na nauce Hany, chociaż jak dla mnie to nie ja ją powinienem uczyć, a na przykład Lailah. Ona jest znacznie lepszym nauczycielem. Muszę kiedyś z nią pogadać na ten temat, by z tych pobytów u cioci Hana wyniosła także trochę nauki, i to jeszcze jakiej cennej. 
- To jutro kupimy. I założymy. I będę tylko calutki twój – wymruczał, uśmiechając się do mnie uroczo. 
- I tak właśnie ma być – odparłem i ucałowałem go w czubek nosa. – Połóżmy się, dobrze? Z miłą chęcią prześpię przy twoim boku calutką noc – dodałem, nie mogąc się tego doczekać. Naprawdę wiele nie potrzebowałem, tylko jego przy swoim boku przez całą noc. 
Dlatego więc położyliśmy się do łóżka. Od razu opatuliłem się kołdrą, czując na skórze taki lekki chłodek, i także wtuliłem się w ciało mojego najpiękniejszego męża. W końcu wszystko powoli staje się normalne, tak jak dawniej, i będziemy mogli nadrobić ten cały miesiąc. Będę musiał się teraz mocno starać, by wynagrodzić mojemu Mikiemu to wszystko... ale wszystko po kolei, na siebie mamy całą wieczność. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz