Nie za bardzo miałem ochotę jeść. Byłem głodny, czułem, że mój organizm chciał jedzenia, i racjonalnym byłoby, gdybym coś zjadł, ale psychicznie nie chciałem jeść. Czułem, że marnuję w tej sposób czas, który mogłem przeznaczyć na sprawy ważniejsze. Teraz moim priorytetem było przywrócenie mu pracy, którą kochał. On uważał, że to nie było możliwe, ale ja zamierzałem zrobić wszystko, albo raczej prawie wszystko, by odzyskał stanowisko. Bez niego i tak tam sobie nie poradzą, Haru był najlepszym z nich wszystkich, tak więc to, że go wyrzucili przez słowa tego skurwysyna było jakąś pomyłką. Owszem, może i jeszcze jest szanowany, ale co najwyżej powinni go zawiesić do rozwiązania tej sprawy. Ale to nic, ja to wszystko naprawię, skoro to była moja wina, to jakoś muszę to naprawić.
- Nie chcę jeść. Ale wiem, że powinienem – wyznałem, patrząc na ten stos listów. Dzisiaj chyba późno pójdę spać, ale przynajmniej to dokończę i rano będę mógł je wysłać.
- Zatem sprawię, że będziesz chciał jeść. Przygotuję ci coś smakowitego. I słodkiego. Co ty na to? – spytał, podchodząc do mnie i kładąc dłonie na moich policzkach, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
- Wszystko, co robisz, jest smaczne – stwierdziłem od razu. No cóż, taka prawda, ma talent do gotowania, wie, jak łączyć smaki, jak zrobić coś z niczego, a to nie każdy potrafi. Może udałoby się znaleźć dla niego jakąś pracę. Chociaż, czy on będzie chciał taką pomoc ode mnie? Na takie rzeczy jest za dumny. Chyba, że zrobiłbym to tak, by nie wiedział, że to dzięki mnie... ale to kolejne kombinowanie, a które mogę nie mieć czasu. Najlepiej mu pomogę, jeżeli zwrócę mu pracę, tak więc to na tym powinienem się skupić.
- A możesz się dla mnie uśmiechnąć? – spytał, na co delikatnie zmarszczyłem brwi.
- A po co? – odpowiedziałem pytaniem, tak nie do końca go rozumiejąc.
- A tak dla mnie. Bardzo proszę – wyjaśnił, no i co ja miałem zrobić? Trochę nie rozumiałem, po co, ale zmusiłem się do delikatnego uśmiechu, pomimo tego, że tak nie do końca miałem na to ochotę. Jak sobie pomyślę o pracy, która na mnie czeka, o tych wszystkich listach, i później spotkaniach, o samym złożeniu zeznań, i prawdopodobnym spotkaniu Kaito w sądzie sprawiało, że czułem się strasznie przytłoczony tym wszystkim. I może odrobinkę przerażony. – Dziękuję, Zaraz wrócę z obiadem – wyznał, i ucałował mnie w usta przed wyjściem.
Nie wiem, jak Haru, ale mi dni mijały bardzo szybko. Kiedy zacząłem spotkania z tymi kobietami, by przeanalizować ich zachowania, ustalić jakiś plan działania, praktycznie nie było mnie w domu. Wychodziłem rankiem, wracałem wieczorem, strasznie zmęczony i jedyne, co robiłem, to myłem się, piłem zioła na sen i szedłem spać, a jedyny kontakt, jaki miałem z Haru, to w nocy, kiedy wtulałem się w jego ciało. Jeszcze w międzyczasie organizowałem urodziny Haru z jego przyjacielem, Hoshino, bo przecież i one zbliżały się wielkimi krokami.
Ale wpierw musiałem złożyć zeznania.
Dzień przed tym zrobiłem sobie wolne, by się uspokoić, odpocząć, i to mi absolutnie nie pomagało. Bo kiedy nic nie robiłem, dużo myślałem. Zacząłem wątpić w to, że moje zeznania cokolwiek zmienią, albo że mi nie uwierzą. Wyłamywałem się ze schematu, do tej pory byłem jedynym facetem, który został przez niego wykorzystany. Mogą mi nie uwierzyć. Ale też nie mogłem się wycofać, bo już obiecałem, że to uczynię. Coś czułem, że tej nocy nie zasnę ze stresu, a to się nieczęsto zdarza.
- Witaj w domu – odezwałem się najbardziej spokojnie i neutralnie, jak tylko mogłem, kiedy Haru wrócił do domu. Muszę przyznać, ostatnio nie za bardzo wiem, co się z nim działo, całkowicie skupiony na odzyskaniu jego pracy. – Coś ciekawego robiłeś? – dopytałem, wstając z łóżka, by się z nim przywitać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz