Muszę przyznać, nie rozumiałem go. Przyznał mi przecież, że tęskni za pracą w straży. Że z chęcią by do niej wrócił, gdyby tylko mógł. No to może, załatwiłem mu to właśnie, więc w czym problem? W tej kwestii nikogo nie przekupywałem, a przekonywałem, i mi się to udało. A tu? Przecież tu przyszłości nie ma, a przynajmniej nie dla kucharza, czemu więc chce zostać i marnować swój talent na tę spelunę? Kiedy sobie pomyślę, że Haru jest prostym człowiekiem, to ten musi mi robić coś takiego, bym się trochę nad nim pogłowił, a przyznać muszę, że do tego siły nie mam. Jedyne, o czym w tym momencie marzę, to o położeniu się spać. Miałem wrażenie, że nie spałem od bardzo, bardzo długiego czasu, a to przecież była jedna noc bez snu. No i kilkanaście ze skróconymi godzinami.
– Nie rozumiem cię. Jedzenie tutaj za bardzo im nie schodzi, głównie sprzedawane są tutaj alkohole. Nie potrzebują tu kucharza. Nie rozwiniesz tu swojego talentu. Nie masz żadnego racjonalnego powodu, by tu zostać. Czemu więc nie chcesz wrócić do pracy, którą kochałeś? – spytałem szczerze, nie mając za bardzo siły, by analizować jego zachowanie i sposób myślenia. Może kiedyś miałbym na to siłę i ochotę, ale nie teraz.
– Bo tak trochę głupio mi będzie opuścić tę pracę, niedawno się w niej zatrudniłem, no i też nie chcę wracać na miejsce, które mi wykupiłeś – wyjaśnił, powodując u mnie jeszcze większy mętlik w głowie. On jest naprawdę dziwny.
– Nie wykupiłem ci żadnego miejsca. Porozmawiałem na spokojnie z twoim szefem, trochę długo to trwało i użyłem wszystkich dostępnych argumentów, poza argumentem pieniężnym oczywiście. Możesz tam wrócić, bo przemówiłem szefowi do rozsądku, a nie, bo ci to kupiłem. A tu zasługują na kogoś przeciętnego, nie dla kogoś z twoim talentem. Gdyby to była jakaś dobra restauracja, w której faktycznie mógłbyś się rozwijać, eksperymentować z łączeniem smaków, to rozumiem. A tu? Tu niczego się nie nauczysz. Co więcej, jestem pewien, że twoje umiejętności jeszcze by się pogorszyły – odpowiedziałem, trochę niezadowolony. Chciałem dla niego najlepiej, jak tylko mogłem. Zwróciłem mu pracę, którą przeze mnie stracił, poświęcając na to swój sen i poniekąd zdrowie, a on mi teraz mówi, że nie chce tam wracać.
– I się zgodził na takie zwykłe argumenty? – spytał, delikatnie marszcząc brwi, chyba mi nie wierząc. Mówię niewyraźnie, czy co? Za bardzo się irytuję dzisiaj. Muszę wziąć głęboki wdech, wydech, i spokojnie mu odpowiedzieć. Najwidoczniej po prostu potrzebuje chwili, by to do niego dotarło, bo w tym momencie za bardzo nie myśli. A mógłby. Ułatwiłby mi pracę.
– Gdyby się nie zgodził nie mówiłbym ci, że możesz wracać do straży. No chyba, że nie chcesz wracać z powodu kogoś, a nie czegoś – powiedziałem nagle, uświadamiając sobie tę jedną małą rzecz. Kelnerem był młody, przyjemny dla oka chłopak. A między nami od dawna nic się nie wydarzyło. Nie wiem za bardzo, jak wygląda ich relacja, bo ich razem nie widziałem, ale może podświadomie chce zostać w tej spelunie dla niego? To była myśl taka trochę niepokojąca i mająca wysoką szansę prawdopodobieństwa.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz