piątek, 12 kwietnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Dałem z siebie wszystko aby masaż zadowolił mojego Pana. Czułem, jak jego mięśnie błagają o litość. Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego on sobie to robi, przecież ma mnie, a ja zawsze mogę go wymasować, dla mnie to nie problem a dla niego to na pewno będzie sporą ulgą. Czasem naprawdę nie pojmuję jego oporu.
Skupiony na pracy dostrzegłem jeden drobny fakt, Sorey zasnął, najwidoczniej naprawdę był bardzo zmęczony i do tego obolały, jak dobrze, że wiem, a raczej czuje, kiedy potrzebuje mojej pomocy lub wsparcia.
Powoli zszedłem z jego bioder, całując w policzek, po cichu wychodząc z naszej sypialni. Ja spać jeszcze nie chciałem, dlatego nie położyłem się obok męża, zdecydowanie bardziej wolałem zażyć zimną kąpiel, która i mnie pozwoliła na porządny relaks i odpoczynek. Trochę brakowało mi już kontaktu z wodą, najwyższa pora wybrać się nad jezioro, chociaż jeśli pójdę na jezioro, stracę czas z rodziną, a tego przecież bym nie chciał, ostatnio nie mamy za dużo czasu dla siebie dlatego teraz gdy ja przestałem już pracować i Sorey przestał już pracować, możemy spędzić czas razem, we dwoje lub we czwórkę, a tego już zależy od tego w w jakich okolicznościach i w jakim czasie będziemy spędzać czas.
Umyty, zrelaksowane i pachnący opuściłem łazienkę, mogąc wrócić do łóżka.
- Gdzie byłeś? - Usłyszałem od razu zaspany głos męża, który przyciągnął mnie do siebie, wsuwając nos w moje włosy.
- Byłem się wykąpać ale już jestem, śpij, już jestem przy tobie - Odpowiedziałem cicho wtulony w jego cudowne ciało.
Sorey coś mruknął pod nosem, chyba wracając do snów, nie potrzebują zbyt wiele do tego czasu.
Czując jego bliskość, również odpłynąłem tak szybko, jak to było tylko możliwe.

Wczesnego ranka zbudziły mnie promienie słońca łaskoczące mnie po twarzy.
Nie mogąc już spać, rozciągnąłem się leniwie w łóżku, zerkając przez okno na piękną słoneczną pogodę, jak na to, że jest jesień, na dworze jest naprawdę bardzo ciepło i przyjemnie.
- Dzień dobry owieczko - Usłyszałem, tym samym zwracając całkowitą uwagę na męża.
- Dzień dobry mój panie, czujesz się już lepiej? Masaż ci pomógł? - Zapytałem, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
W końcu, gdyby masaż mu nie pomógł, zrobiłbym go jeszcze raz, może akurat teraz byłby on dużo lepszy.
- Oj tak, czuję się już znacznie lepiej, twoje dłonie są zbawienne. Jak dobrze, że mam takiego cudownego męża w domu - Wymruczał, głaszcząc mnie po moim bladym i zimnym policzku..
- Bardzo się cieszę z tego powodu, starałem się, jak tylko mogłem, abyś był usatysfakcjonowany tym, co dla ciebie robię - Wyszeptałem, łagodnie się do niego uśmiechając, zerkając na zegarek, który wskazywał dosyć wczesną godzinę, a więc nasze dzieci jeszcze trochę sobie pośpią. A to oznacza, że i my możemy trochę czasu spędzić razem.
Sorey również zerknął na zegarek, następnie łagodnie się uśmiechając.
- Jest wczesna godzina. Może masz na coś ochotę? - Zapytał, kładąc dłonie na moich biodrach, wyczekując mojej odpowiedzi..
- Mam ochotę tylko na to a żeby spędzić z tobą tyle czasu we dwoje ile się tylko da, ostatnio naprawdę się za tobą stęskniłem - Przyznałem, tuląc się mocniej w jego ciepłe ciało.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz