Daisuke odrobinę przesadzał, to fakt on miał problemy z emocjami, jednak nie było z nim aż tak źle, a przynajmniej tak mi się wydaje, jak go widzę.
- Fakt masz drobne problemy z emocjami, jednak nie uważam a żeby były one aż takie duże, poza tym ponoć dziecko zmienia człowieka i jego emocje są inne, tak przynajmniej mi się wydaje, gdy patrzę na moich kolegów z pracy - Wytłumaczyłem, z czym oczywiście nie chciał się zgodzić, no nic jakoś to przeżyje, w końcu on już taki jest, zawsze stawia na swoim, nawet jeśli to co mówi, nie jest do końca prawdą.
- Nie istotne, o dzieciach możemy kiedyś sobie porozmawiać, a na razie skupmy się na ślubie - Po tych słowach lekko zmarszczyłem brwi, dlaczego mamy rozmawiać o ślubie? Czy to nie za wcześnie? Ja wiem, że się kochamy i chcemy być razem, ale żeby tak od razu brać ślub? Mój panie Daisuke jest naprawdę szybki...
- Jesteś pewien? Nie lepiej poczekać? - Zapytałem, mimo iż podejrzewałem, jaka będzie w tej chwili odpowiedź.
- A przepraszam bardzo na co mamy czekać? Na gwiazdę z nieba? Na to aż będę miał trzydzieści lat? Nie ma mowy, trzeba kuć żelazo, póki gorące - Stwierdził, wywołując u mnie cichy śmiech, tego można było się spodziewać, on chce wszystko na już, bo i po co miałbym czekać, chociaż ja tam jestem po trzydzieste i nie widzę za wielkiej różnicy.
- A co jest złego w tym wieku? Przecież to nie ma różnicy, czy ślub będziemy mieli teraz, czy za dwa lata - Stwierdziłem, wzruszając przy tym ramionami, nie pojmując skąd u niego taki pośpiech.
- No właśnie nie ma różnicy, a więc ślub możemy zaplanować już teraz i zostać małżeństwem już teraz - Stwierdził, oczywiście znów stawiając na swoim, no i tyle by było z mojego zdania, on chce ślub już teraz i ten ślub będzie już teraz, a ja mam tylko pomóc w przygotowaniach, nawet jeśli się na tym w ogóle nie znam.
- No dobrze to od czego chcesz zacząć? - Zapytałem, poświęcając mu swoją uwagę, a przynajmniej taką uwagę, jaką byłem w stanie z siebie wydostać.
- Ja chcę? O nie mój drogi nie ja chcę, to my chcemy, nie pozwolę cię zrzucić wszystkiego na mnie - Stwierdził, no tak, bo przecież musimy zrobić to razem, chociaż ja nie wiem co i jak.
- Daisuke ja na niczym się nie znam, w czym mam ci niby pomóc? Przecież ja sprawie ci tylko kłopoty, nie jestem w stanie w niczym ci pomóc - Przypomniałem mu, trochę tak jakby o tym zapomniał, a byłem pewien, że nie zapomniał, on dobrze wiedział, że jestem w takich tematach do niczego, nie lubię tych wszystkich imprez, to wszystko nie ma najmniejszego dla mnie znaczenia, dlaczego więc on oczekuje, że ja mu w czym pomogę?
- Jesteś w stanie pomóc mi w dekoracjach - Oczywiście, on oszalał, przecież to będzie prawdziwa katastrofa.
- No to coś czuję, że będziesz zachwycony tym, co zrobię - Westchnąłem ciężko, już widząc jego minę, tuż po tym, jak zobaczy moje arcydzieło.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz