czwartek, 11 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Jego słowa sprawiły, że mocno się zaskoczyłem, ale to bardzo negatywnie. Ja zrobiłem coś takiego? Zawsze dawał mi znać, że między nami wszystko było... dobrze. Ale gdyby było dobrze, to wtedy bym go nie zdradził? Naprawdę go zdradziłem? I to tylko dlatego, że nie chciał się ze mną kochać? Przecież to okropne z mojej strony było. Nawet bardziej niż okropne. I aż do tej pory nic mi nie chciał o tym dać znać. Tak właściwie, to się mu nie dziwiłem, że mnie oskarżał o zdradę. Teraz, gdy już o tym wiem, jego podejście było dla mnie o wiele bardziej zrozumiałe i racjonalne. Faktycznie dałem mu powód, by myślał o tej zdradzie. Co prawda, nie w tym życiu, a w tym poprzednim, no ale ja poprzedni to ja ten sam, więc to tak jakby cały czas ja i jestem tak samo winny, jak wtedy. 
– Nigdy mi nie mówiłeś o tym – odparłem, przerażony tym, co zrobiłem. 
– Nie mówiłem, bo nie było o czym mówić. Wybaczyłem ci. I zrozumiałem swój błąd, nie ma więc czego roztrząsać – odpowiedział, a ja po jego słowach poczułem się jeszcze gorzej. 
– Ale ty nie popełniłeś żadnego błędu, to ja zdradziłem, i takich rzeczy się nie wybacza, i... – zacząłem, ale nie dokończyłem, bo mój mąż, który nie wiem, jakim cudem był jeszcze moim mężem, położył mi dłoń na ustach, uniemożliwiając mi dokończenie zdania. 
– Już to przerabialiśmy, Sorey, nie ma co do tego wracać. Skupmy się na teraźniejszości, w której to mnie nie zdradziłeś, a ja okazałem się głupcem, który ci nie uwierzył. I za to bardzo cię przepraszam - odpowiedział, w końcu zdejmują dłoń z moich ust. 
– To ja cię powinienem przeprosić. Za to, że dałem ci powód, byś w to uwierzył - przyznałem, czując się okropnie z nowo poznaną wiedzą. Ja to jestem naprawdę paskudny. A on tu przy mnie tkwi. Dlaczego? Nie miało to przecież żadnego sensu. Każdy normalny, szanujący się człowiek zerwałby po czymś takim z drugą osobą. Mój Miki ma naprawdę za dobre serce dla mnie i dla całego świata. I tego się tu będę trzymać.
– Więc jak już wszystko mamy wyjaśnione, mogę się do ciebie przytulić? – spytał, a ja poczułem się jeszcze bardziej okropnie. Naprawdę na niego nie zasługuję. 
Bez słowa przytuliłem go mocno do siebie, dając mu tym samym to, czego tak bardzo w tej chwili potrzebuje. I to wszystko przez tę głupią babę... Tyle stresu przez to, że ktoś zdecydował się walnąć z nudów taką głupotę. Jak ja tylko ją spotkam to już dopilnuję, by więcej takich głupot nie opowiadała. Ona może już nie mieć co robić w życiu, ale w nasze niech się nie miesza, bo następnym razem taki miły nie będę. 
– Przepraszam. Kocham ciebie i tylko ciebie. Nie wiem, co miałem w głowie, kiedy cię zdradziłem, ale teraz z czystym sumieniem mogę przyznać, że nikt poza tobą mnie tak nie kręci. A już na pewno nie jakieś głupie, wymyślone przez znudzone życiem staruszki – powiedziałem, całując go w czoło i mając jednocześnie nadzieję, że już nigdy nie będzie miał wątpliwości co do mojej wierności. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz