Czy coś już wiem? Oj, wiem dużo, nawet bardzo dużo, o ile nie za dużo. Nie no, akurat w tej sprawie nigdy nie jest za dużo informacji, im więcej tym lepiej, tylko jak teraz zacząłbym mu opowiadać o tym wszystkim, nie starczyłoby nam czasu. A chciałbym trochę teraz tego czasu z nim spędzić, zwłaszcza, że ostatnio niezbyt mieliśmy okazji, by to zrobić. Z mojej winy, owszem, i jedyne, do kogo mam pretensje, to do siebie. Stwierdziłem jednak, że lepiej będzie całkowicie poświęcić się tej sprawie, by mu pomóc odzyskać pracę. Mimo wszystko dobrze, że sobie teraz jakieś zajęcie znalazł. Nie wiem, jak dużo czasu zajmie mi zwrócenie jego stanowiska, a też doskonale wiedziałem, jak bardzo potrzebne mu było robienie... czegoś. Czegokolwiek. No i jeszcze urodziny, do których został niecały miesiąc... po jutrzejszym dniu i tych zeznaniach w końcu powinienem trochę odetchnąć. I będę miał w końcu dla niego czas, i także czas na przygotowywanie jego urodzin. O, to nawet bardzo dobrze, że znalazł jakieś zajęcie, bo w tym czasie będę mógł spokojnie planować przyjęcie-niespodziankę bez wzbudzania jego podejrzeń.
- Udało mi się znaleźć dwie rzeczy, które mogę mu zarzucić. Pierwsza rzecz to, jak już wiesz, wykorzystywanie kobiet. Inne zastraszał, a innym coś dodawał do picia. Wydaje mi się, że udało mi się przekonać wystarczająco dużo kobiet, by złożyły zeznania wraz ze mną, jutro zaczynamy, i to jest sprawa stricte dla straży. I aby go bardziej dobić, udało mi się przekonać jego księgowe do złożenia zeznań w sprawie oszustw podatkowych, do których je zmuszał. I to jest sprawa dla gwardii królewskie. Tak więc skupią się na nim dwie potężne organizacje, nie ma mowy, by z tego wyszedł obronna ręką, zwłaszcza, że król nie lubi, kiedy się go oszukuje na pieniądze. To tak w wielkim skrócie, co udało mi się osiągnąć przez te ostatnie tygodnie – wyjaśniłem, bawiąc się palcami u jego dłoni. – Położymy się? Spędzimy razem trochę czasu? Ostatnio bardzo mało go spędzaliśmy razem, i to z mojej winy, za co przepraszam, chcę mieć to w końcu za sobą – dodałem, podnosząc wzrok, by móc na niego spojrzeć. Naprawdę mało uwagi na niego zwracałem, skoro pozwoliłem mu, by na jego policzkach pojawił się zarost.
- Pewnie, ale czekaj, jutro zeznania składasz? – spytał, pozwalając mi się poprowadzić do miękkiego łóżka, w którym można się wygodnie ułożyć, opatulić kocem i chwilowo zapomnieć o tych wszystkich troskach, przynajmniej na chwilę.
- Wychodzi na to, że tak – wyznałem, wtulając się w jego ciało. Jego ubranie przesiąkło zapachem kuchni. Chyba wolałbym, by pachniał czystością i olejkami, ale na to na pewno przyjdzie pora. Dzisiaj go przypilnuję, by się porządnie wykąpał. I ogolił. Ogolić to się musi koniecznie.
- I jak się z tym czujesz? – dopytał, gładząc moje plecy.
- Przytłoczony. Przerażony. Czuję też wstyd, że dałem się mu tak podejść jak dziecko. I też mam wrażenie, że moje zeznania nic nie zmienią, coś popsuję, albo nie zostanę wzięty na poważnie, bo nie pasuję do schematu jego ofiar. Ale to nic w porównaniu z tym, co czuję, kiedy patrzę na twoją twarz. Nie miałeś czasu się ogolić? – spytałem, poruszając bardzo błahy temat, który odciągnie ode mnie i mojego jutrzejszego przesłuchania uwagę. To nie jest coś, co chciałbym teraz przeżywać. Przeżywać to będę w nocy, bo z tego stresu na pewno nie zasnę. A teraz mogę się trochę skupić na narzeczonym.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz