Miałem na dzisiejszy dzień jeden taki mały pomysł. Na pewno nie zajmie nam on całego dnia, ale byłoby miłą aktywnością tego dnia. Nie mam pojęcia, ile będziemy tutaj przebywać, ale bardzo szybko stąd nie odejdziemy. Nie w taką pogodę. Póki jest śnieg i całkowicie stąd nie zniknie, ja nie zamierzam udawać się w drogę powrotną w taki mróz. Ale też będziemy musieli wrócić przed jego urodzinami, no chyba, że zrobię je takie bardziej spokojne, tylko ja i on, no ale... nie mam pojęcia, będę musiał go może tak odrobinkę podpytać by wiedzieć, co robić z tego jego urodzinami. Chciałbym, by był szczęśliwy i polubił swoje urodziny.
- Mam pewien pomysł – odezwałem się, przyglądając się mu z uwagą.
- A cóż to za pomysł? – spytał, rozciągając się leniwie.
- W ostatnich dniach, jak nie tygodniach, temperatura zawsze była na minusie, i to tak sporo na minusie, tak więc na jeziorze powinna wytworzyć się gruba warstwa lodu. Możemy trochę pojeździć na łyżwach – zaproponowałem, popijając kawę. Ze śniadaniem mogłem na niego poczekać, ale z kawą czekać nie zamierzałem. Nie przeżyłbym bez kawy, a spać też mi się za bardzo nie chciało. W ostatnich tygodniach nic nie robiłem tylko spałem i snułem się trochę jak duch, wiec najwyższa pora bym coś zaczął robić.
- Umiesz jeździć na łyżwach? – spytał, brzmiąc na bardzo zaskoczonego.
- Umiem. Ale nie spodziewaj się po mnie żadnych figur, potrafię tylko nie wywalić się na tyłek – odpowiedziałem, nie rozumiejąc jego zaskoczenia. To nie było nic trudnego przecież. Może niespotykanego, owszem, ale ile swojego czasu dziewczyn na to poderwałem. Nie, żebym musiał się jakoś bardzo starać, ale dzięki temu były jeszcze bardziej mną zachwycone. Przynajmniej dziewczyny. Kobiety już wolały chodzić na randki do jakichś restauracji, na przyjęcia, to jakichś wyjazdów oczekiwały... jako, że nie chciałem się do nikogo przywiązywać, im byłem starszy, bardziej zaczęli mnie interesować mnie mężczyźni, chociaż i oni potrafili wykorzystywać moją pozycję.
- Jest coś, czego nie potrafisz robić? Poza gotowaniem, chociaż jak cię dobrze pokierować, też ci to świetnie wychodzi – spytał, biorąc za swoje ubrania.
- Nie potrafię pływać – powiedziałem po chwili zastanowienia.
- Potrafisz jeździć na łyżwach, a nie potrafisz pływać? – spytał z niedowierzaniem, czego kompletnie nie rozumiałem.
- A po co miałbym umieć pływać? Kąpię się w balii, nie w rzece czy jeziorze, niepotrzebne mi to do szczęścia.
- A jazda na łyżwach jest już niezbędna do życia?
- Może nie niezbędna do życia, ale był to niekonwencjonalny sposób na podryw. I bardzo skuteczny. Szkoda tylko, że działało to do czasu. Każę nam przynieść śniadanie i tobie kawę, i przygotuję nam łyżwy, rzecz jasna – odparłem, wstając z krzesła. Ileż można w końcu spać? Postanowiłem sobie jednak, że tutaj nie będę go przedwcześnie budził. Niech się wyśpi. Mamy się tu odprężyć i zrelaksować, oboje, nie tylko ja. Ja to zresztą już wypoczęty byłem, tyle przespałem, że mi wystarczy. Muszę tylko jakoś zmusić swoje ciało do tego, by pozytywnie reagowało na bezpośredni dotyk Haru. I jakoś to zrobię. Codziennie będziemy brać wspólne kąpiele i w końcu się przyzwyczaję. Chcę tych kąpieli. I zmuszę moje ciało, by też tego chciało. Czy to zdrowe, czy niezdrowe, nie obchodzi mnie to, chcę wrócić do normalności, miłych wieczornych kąpieli, nocy bez koszmarów i poczucia tego, że jestem piękny.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz