Zły na niego jak osa miałem ochotę do udusić, niech mój brat już idzie w swoją stronę i da nam święty spokój.
- Zostaw mnie, nie mam ochoty na odbijanie sobie niczego, twoje zachowanie jest głupie, a ja mam już tego dość - Burknąłem, nie pozwalając mu się dotknąć, wściekły wychodząc z kuchni, mając już dość towarzystwa mojego męża, ja rozumiem, że można być głupim, ale bez przesady, po co był ten cały ślub, skoro on nawet nie potrafi spojrzeć na moją obrączkę, równie dobrze mógłbym ją zdjąć, a on nawet by na to nie zwrócił uwagi, taki z niego mąż.
Nie mając ochoty z nim już rozmawiać, zamknąłem się w sypialni, trzaskając głośno drzwiami, chcąc, aby wiedział, że jestem na niego wściekły i tak łatwo mu tego nie wybaczę, ja rozumiem, że jest nierozsądne i lekko głupkowaty jednak nie sądziłem, że aż tak, przecież obrączka po coś na tym palcu się znajduje.
Nie chcąc z nikim rozmawiać, położyłem się do łóżka, nakrywając porządnie kołdrą, chowając twarz, wraz z głową nie chcąc już nic w tej chwili widzieć.
- Miki.. - Usłyszałem po prawie godzinie cichy głos mojego męża, który chyba poczuł się źle, z tym że się na niego zdenerwowałem, a wszystko to jego wina, to on to zaczął i teraz to on poniesie tego wszystkiego konsekwencję. - Przepraszam cię - Dodał, dotykając moją głowę, a przynajmniej starał się to zrobić, ponieważ głowa była zakryta, a więc nie miał pewności czy aby na pewno dotyka moją głowę.
- Zostaw mnie - Syknąłem, nie mając ochoty z nim rozmawiać, niech da mi spokój.
- Nie gniewaj się na mnie, jestem głupi, przecież dobrze o tym wiesz, a więc nie powinieneś się za to złościć - Próbował się tłumaczyć, co w ogóle w niczym mu nie pomagało i ja byłem zły i nic nie było w stanie mnie teraz uspokoić.
Nie odezwałem się już do niego, pokazując mu tym samym, że nie chcę i nie będę z nim rozmawiać.
I tak było przez następne kilka dni, aż do dnia, w którym mój brat postanowił opuścić nasz dom, Makoto był już zmęczony naszym towarzystwem, a i znudzony tym, że nie potrafi poderwać mojego męża, z tego akurat bardzo się cieszyłem, że nareszcie nie będę musiał spędzać z nim więcej czasu, bo tego już wytrzymać nie potrafiłem.
Mój brat pożegnał się ze mną, pożegnał się z moim mężem i dziećmi, po czym opuścił nasz dom, pozostawiając nas znów samych, tak jak to być powinno.
- Miki tak sobie myślę, może skoro twój brat już z nami nie mieszka, to dzieci pójdą do cioci, a my skorzystamy z czasu sam na sam? - Zaproponował Sorey, gdy dzieci wieczorem same zapytały się, czy mogłyby odwiedzić swoją ukochaną ciocię, zmęczone trochę tym naszym zachowaniem i moim bratem, który sporo napsuł nam krwi.
- Jak chcesz, możesz iść z nimi, może chociaż Alishy z Lailah nie pomyślisz - Mruknąłem, robiąc naszym szkrabom słodki gorący napój, który i ja bardzo chętnie miałem zamiar wypić, uwielbiając słodkie napoje i nie tylko napoje.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz