Od razu pokiwałem głową na jego słowa, starając sobie przypomnieć, jaką miał w szafie paletę kolorów. Z tego, co kojarzyłem, były one raczej stonowane, nie rzucające się w oczy. Raczej jasne odcienie, niż ciemne, zatem powinienem coś takiego dla niego szukać. Skoro w takich kolorach czuje się najlepiej, takich właśnie powinienem szukać. Może uda mi się znaleźć dla niego jakiś delikatny kolor, w którym będzie się czuł dobrze? Skoro to był nasz miesiąc miodowy, i udajemy się nad morze, to trochę koloru by nam się obu przydało.
- Dobrze, postaram się zaraz znaleźć ci coś innego. Ale krój może być, wygodny? – dopytałem, chcąc w końcu wiedzieć, czy mój mąż czuje się dobrze. Raczej nie planowałem udawać się z nim na żadne imprezy. Chyba. Jeżeli nam się uda trafić na jakiś festyn regionalny, to czemu nie? A na taki festyn nie trzeba zakładać niczego niesamowitego. Jak na jednym wyjeździe postawię na swobodę, nic złego się wydarzyć nie powinno.
- Tak, całkiem fajnie się nosi, tylko właśnie kolory – wyjaśnił.
I nasze zakupy dalej trwały, a ja się starałem się szukać dla niego czegoś, co będzie mu pasować kolorystycznie, a także będzie dla niego wygodne. Też oczywiście jemu pozwoliłem się rozejrzeć i wybrać jakieś rzeczy, a ja oczywiście je albo aprobowałem, albo kręciłem głową. Z reguły jednak byłem dla niego łaskawy. Spacerując pomiędzy stoiskami, w oczy moje rzucił się bardzo wyjątkowy gorset; biały, delikatny, z mnóstwem perełek jako ozdoba na materiale i wiązanie na szyi. Normalnie bym go ominął, bo nigdzie bym go nie założył, bo niby gdzie? I do czego? Jedynak udajemy się nad morze. Morze i perły łączyły się perfekcyjnie. Miałem na ten strój pewien plan, który Haru powinien się spodobać, czyli do tego gorsetu założyć prostą, długą, białą przepaskę, z rozcięciem, tylko nie wiem, czy do uda, tak na bezpiecznie, czy może bardziej odważnie i do biodra...? Nad tym będę myślał później. Zerknąłem tylko na Haru, czy przypadkiem nie patrzy, ale jako że ten był zajęty przyglądaniu się jakiejś koszuli, dlatego szybko zapłaciłem i ukryłem delikatnie mój nowy gorset w torbach. Zobaczy go dopiero jak któregoś pięknego dnia przyniesie nam na taras obiad, gdzie to będę odpoczywał właśnie w takowym stroju... już to widzę oczami wyobraźni. I nie mogę się doczekać jego reakcji. Oby tylko ten biały mi pasował, bo nigdy nie miałem na sobie aż tyle białego na raz.
- Więc kiedy wyjazd? – spytał podekscytowany, kiedy to po kolejnej godzinie zakupów obładowani wracaliśmy do domu. Poza ubraniami przeznaczonymi tylko na plażę trochę zdecydowałem się mu odświeżyć szafę. Przez jego kiedyś niekontrolowane przemiany jego szafa mocno się skurczyła, dlatego dobrze było ją uzupełnić.
- Cóż, dzisiaj wyślę list ze zleceniem posprzątania chatki, w której się zatrzymamy, i za dwa dni najwcześniej możemy wyjeżdżać. Jeszcze oczywiście muszę nas spakować, ale w jeden dzień to ogarnę – wyjaśniłem, a chwilę po tym musiałem zakryć usta dłonią, bo wyrwało mi się małe ziewnięcie. – Wybacz, to nie było zamierzone – dodałem, wycierając łezki z kącików oczu, które pojawiły się przy ziewaniu. Tak to jest, jak się budzisz wczesnym rankiem, zajmujesz się swoim mężem i spędzasz kilka godzin na mieście, miałem prawo być tak odrobinkę zmęczony. Ale odrobinkę. Teraz i tak nie będę mógł sobie pozwolić na odpoczynek, mam trochę rzeczy do zrobienia, tak więc jedyne, co mi pozostało, to wypicie kawy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz