Ciężko westchnąłem, nie wiedząc już co robić, to fakt strasznie chciałem gdzieś wyjść, moje wilcze ja szalało chcąc poznać otoczenie, które coraz bardziej mnie ciekawią, wiedziałem jednak swoje, nie mogłem tego zrobić, nie może być tak, że Daisuke będzie tu z nią siedział, a ja będę się dobrze bawił, oczywiście wiem, że on już tu był, i to nie jeden raz, widząc to wszystko na własne oczy jednak, czy mimo to mogę go tu zostawić? Sądzę, że nie to byłoby nie fair z mojej strony, a przynajmniej tak czuję.
Wstałem z łóżka, nie idąc od razu do męża, wiedząc, że teraz jest na mnie zły, zamiast tego postanowiłem zrobić nam pyszne śniadanie, mając nadzieję, że to poprawi mu nastrój, a jeśli nie to już nie wiem, co robić.
– Przyniosłem śniadanie – Zwróciłem się do niego stawiając tacę z kawą i jedzeniem na stole, mając nadzieję, że się odezwie, on, jednak kiwnął tylko głową nawet nie zabierając się do jedzenia nie mam pojęcia, co chcąc tym osiągnąć.
– Chcesz teraz milczeć? – Kolejny raz odezwałem się licząc na odpowiedź, którą znów nienadeszła, co za uparty osioł on naprawdę chce zrobić mi na złość.
– To ma być jakaś kara? – I znów nic, jakbym mówił do ściany, a to wcale mi się nie podobało, nie może mnie tak traktować to bardzo niegrzeczne i on dobrze o tym wie.
Patrząc na niego przez chwilę w milczeniu całkiem straciłem ochotę na jedzenie, wypiłem szybko kawę, wracając do domu w celu doprowadzenia się do porządku, musząc jakoś wyglądać, licząc, że to tym zmieni się jego nastawienie do mnie.
Czując się już lepiej wróciłem znów do męża, który zdążył zjeść swój posiłek.
– Smakowało ci? – Kiwnął głową kolejny raz, nie mówiąc ani słowa, oj, jak on mnie denerwuje zachowuje się jak dziecko, które chce ukarać rodzica za karę, którą dostał. – Długo chcesz się tak gniewać? – Na moje kolejne pytanie wzruszył ramionami, no i tyle byłoby z naszej rozmowy cudownie no po prostu cudownie.
Ewidentnie chcę, abym gdzieś wyszedł mimo tego, że on zostanie sam, na Boga i weź tu z nim żyj.
Nie mogąc uwierzyć w jego zachowanie postanowiłem w milczeniu, obserwując morze, które było naprawdę spokojne.
Daisuke przez cały czas milczał nawet na mnie, nie patrząc, dając mi jasno do zrozumienia, że się do mnie nie odezwie, a ja chyba zacząłem rozumieć, dlaczego, co za złośliwa bestia, zmusza mnie do wyjścia, wiedząc, że długo nie wytrzymam bez jego uwagi, a nawet głosu.
Ciężko westchnąłem wiedziałem już, że nie wygram on nie odpuści, a ja zaraz tu zwariuję.
– Dobrze zgadzam się – Zwróciłem jego uwagę, nie mając już siły na walkę z nim.
Daisuke uniósł jedną brew, chcąc usłyszeć ciąg dalszy zdania, jak ja czasem nie mam do niego po prostu sił.
– Wyjdę z domu, czy wtedy zaczniesz się do mnie odzywać – Zapytałem, mając nadzieję, że tak będzie.
– Tak, wtedy zacznę – Tak jak myślałem to wszystko było zrobione specjalnie.
– Niech ci będzie wygrałeś wyjdę – Zgodziłem się nie mając szans z nim wygrać w tej nierównej walce.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz