środa, 24 lipca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czy ja chciałem coś poza mlekiem dla małej? Nie wydaje mi się. Spożywcze zakupy zostawiam jemu, bo to on odpowiada za przygotowanie posiłków i to on wie najlepiej, czego brakuje. Zresztą, aby też wiedzieć, czy czegoś nie potrzebuje, musiałbym się przejść do tego miasta, obejrzeć stragany, obejrzeć produkty, zwłaszcza ubrania albo akcesoria. Chciałbym dla Haru ładnie się ubrać, zwłaszcza, że ostatni stylizacja się mu bardzo podobała. Tylko, dalej miałem niewiele dla niego; perłowy gorset, tę skórzaną, trochę niewygodną bieliznę, no i z jakiegoś powodu krótką, satynową piżamę. Akurat tego ostatniego nie rozumiałem. Normalny strój do spania w nieco bardziej upalnych warunkach, a z jakiegoś powodu na Haru zadziałał on bardzo pobudzająco. Mój mąż jednak czasem jest dla mnie trochę zagadkowy, i ciężko mi odgadnąć jego gusta. 
- Mleko mi wystarczy. Albo raczej jej – odpowiedziałem, nie przestając delikatnie masować jej malutkiego brzuszka, który już robił się coraz większy, ale nie bardzo duży, tylko taki w sam raz . I dobrze, niech je i rośnie, jak będzie większa i stanie się bardziej żywiołowa, zaraz też ten brzuszek zniknie. 
- A jakie masz życzenie, jak chodzi o menu na najbliższe kilka dni? – spytał, gładząc mnie po policzku. 
Czy miałem ochotę na coś szczególnego? W sumie, to miałem, ale już wiedziałem, że on się za bardzo nie zna na owocach morza, wpierw musiałby się zaznajomić z tymi smakami. Na to przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać, no i mnie, ale poczekam. Mamy jeszcze trochę czasu, i tak się tego najem, że później znów będę miał dosyć tych smaków na najbliższy rok, do kolejnych wakacji. Chyba, że będę w ciąży, wtedy nigdzie się z rezydencji na pewno nie ruszę. 
- Cokolwiek byś nie zrobił, na pewno będzie dobre – wyznałem, po masażu i umyciu Ami okręcając ją w czysty ręcznik. – Chociaż, mam ochotę na orzechowy smak – dodałem, odwracając głowę w jego stronę. 
- Orzechowy... a to w deserze, obiedzie? I jakie orzechy? – dopytał, a ja tylko się uśmiechnąłem delikatnie. 
- Dam ci wolny wybór. A orzechy mogą być włoskie – dodałem, całując go w policzek. – Proszę, teraz trafisz do taty, by cię ogrzał, a ja pójdę się umyć – dodałem do małej, którą podałem mężowi. 
- Do taty? Już zostałem tatą? Więc idąc tym tropem, ty jesteś mamą – spytał, szczerząc się do mnie głupio. Powiedziałem o nim „tata”? Dopiero teraz tak o tym sobie zdałem sprawę... no, ale czy tak nie było? On zdobywa pokarm, ja ten pokarm małej podaję, więc jakby na to spojrzeć od tej chłodnej, logicznej strony, to jesteśmy idealnym przykładem rodziny. Poza dzieckiem, oczywiście.
- Trzeba się wczuć w rolę przed naszym dzieckiem – wyznałem, w całkiem dobrym humorze. To przez alkohol, jeszcze szumiał mi tak trochę w głowie. – Zaraz wrócę – dodałem, kierując się do łazienki. 
W łazience spędziłem nieco więcej czasu, niż zaraz, musząc oczywiście zrobić wszystko, by ładnie pachnieć i wyglądać. Dzisiaj jednak nie zakładałem jego koszuli, a moją krótką piżamę, po coś ją w końcu wziąłem. Ciepła woda sprawiła, że alkohol jeszcze bardziej uderzył w moją głowę. Może żadnych przyjemności tej nocy nie będzie, ale przynajmniej spać będę jak niemowlę, dopóki Ametyst mnie nie obudzi. 
- Łazienka wolna – zakomunikowałem, wracając do sypialni. 
- A kicia wygrzana – odpowiedział, odkładając śpiącą malutką na bok. – Ale muszę przyznać, pachniesz cudownie – dodał, wyciągając ręce  w moją stronę, a ja oczywiście skorzystałem z zaproszenia idąc wprost na jego kolana. 
- Cieszę się, że udało mi się zaspokoić twój super wyczulony węch – powiedziałem zadowolony, owijając nogi wokół jego bioder, i zarzucając mu ręce na kark. Biorąc pod uwagę jego wrażliwe zmysły lepszego komplementu nie mogłem otrzymać. Chyba, że jakoś ładnie by określił mój wygląd, tym też nigdy nie pogardzę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz