Zdecydowanie potrafi uszczęśliwić mój zmysł węchu, pachnąć naprawdę ładnie wydaje mi się, że zawsze dbał o to, żeby pachnieć pięknie, ale teraz gdy moje zmysły zostały jeszcze bardziej wyostrzone czuję, jak by starał się jeszcze bardziej, a może to mój zmysł z powodu większego wyostrzenia zmysłu zapachu.
– Uszczęśliwiasz mnie nie tylko swoim zapachem, ale i całą swoją cudowną osobowością – Stwierdziłem, jak zawsze szczerząc się do niego jak głupi do sera, kochając go za wszystko i za nic.
– Tak? Uważasz, że cała moja osobowość jest cudowna?
– Uważam, że prawie twoja osobowość jest cudowna, to znaczy jest bardzo cudowne, ale masz czasem swoje złośliwe zachowania, które nie przeszkadzają mi na tyle, aby wypominać ci to, doskonale, wiedząc, że i ja mam wady jak każdy z nas – Wytłumaczyłem, mówiąc bardzo ostrożnie, pamiętając zbyt dobrze dobierać słowa.
– A więc twoim zdaniem jestem złośliwy? – Od razu uniósł jedną brew, udając niby to obrażonego, chociaż czułem, że obrażony wcale nie był.
– A chcesz mi powiedzieć, że tak nie jest? – Obaj doskonale wiedzieliśmy, że jest złośliwy, a więc po co udawać, że tak nie jest? Od pierwszego dnia, gdy go poznałem był dla mnie bardzo złośliwy, ciesząc się z tego, jak mnie tym denerwował.
Mój pani na tą wypowiedź uśmiechnął się zadziornie, łącząc nasze ustaw w zachłannym pocałunku.
Chętnie odwzajemniłem pocałunek troszkę rozbawiony tym, jak się właśnie zachowywał. Czyżby alkohol za bardzo uderzył mu do głowy? Mnie to nie przeszkadza lubię, kiedy zachowuje się mniej poważnie, przy mnie może być sobą, nie udając kogoś, kim nie jest.
– Masz rację jestem, ale tylko troszeczkę – Odpowiedział, oczywiście, udając anioła, bo jak by to było inaczej on i zrobienie czegoś złego? No przecież to było niemożliwe.
– Tylko troszeczkę? – Dopytałem, unosząc jedną brew doskonale, wiedząc, że nie tylko troszkę.
– Tak odrobinkę – Stwierdził, szeroko się do mnie uśmiechają dłońmi, drażniąc moją gorącą skóra trochę mnie tym, rozpalając, cóż, za słodki złośnik.
Mając jak zawsze na niego ochotę wsunąłem swoje dłonie pod jego koszulkę, mając ochotę na drobne szaleństwo.
Niestety na moje nieszczęście Ami musiała znów się obudzić, przypominając nam o swojej obecności, tak jak by chciała nam powiedzieć „Jestem tu obserwuję was” Co za kot.
Ciężko westchnąłem, słysząc jej ciche miauczenie, wyciągając dłonie spod koszulki męża.
– Wygląda na to, że Ametyst nie chcę abyśmy przy niej pozwala mi sobie nazbyt wiele – Zauważyłem, zerkając na to maleństwo wpatrujące się w nas małymi ślepiami.
– Mój drogi, przy dziecku nie wolno robić takich rzeczy, dlatego musimy się zachowywać, aby Ametyst nie musiała nas upominać – Stwierdził oczywiście rozbawiony zachowaniem małej.
– Na to wygląda – Kiwnąłem głową, całując męża w policzek, zabierając swoje dłonie od jego cudownego ciała, mogąc tylko z nim porozmawiać, ale nic więcej nie robić.
– Powinniśmy się położyć najwyższa pora pójść spać – Zasugerowałem, widząc jego stan, który mówił mi więcej niż jakiekolwiek słowa.
– Bardzo dobry pomysł – Ziewnął, schodząc z moich kolan trochę chwiejnym krokiem, ruszając na swoją połowę łóżka.
Przyglądając mu się w milczeniu poczekałem, aż się położy, robiąc to samo, przytulając go delikatnie do siebie od razu, dostrzegając, że kotka zdążyła już zasnąć. Oczywiście, teraz gdy nie robimy niczego złego ona postanowiła pójść spać. Co z niej za cwaniara.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz