Zaintrygowany jego słowami od razu ruszyłem za nim ciekaw, co to mi takiego przygotował. Wcześniej już mu zasugerowałem, na co mam ochotę, wspominałem o krewetkach, ale też, czy on by je potrafił przygotować? Jeżeli czegoś się nigdy nie jadło, to ciężko dobrze to przygotować, a troszkę wątpiłem w to by mógł je kiedyś jeść. To nie jest w naszych stronach popularny składnik, na bankietach owszem, można było się z nimi spotkać. Haru jednak na bankiety nie chodził. Jeszcze. Będę musiał go zabrać na kilka, jest moim mężem, musi się pokazywać przy moim boku.
- Ryba? – odezwałem się zaskoczony, zasiadając do stołu. Ryba też bardzo lubiłem, uwielbiałem to delikatne mięso, któremu nie trzeba było wiele, by było cudowne. No i też to była to jedna z rzeczy, na którą miałem z rana ochotę.
- Spodziewałeś się czegoś innego nad morzem? – odpowiedział, zasiadając naprzeciwko mnie.
- Wiele rzeczy kojarzy się z morzem, nie tylko ryby. Małże, ostrygi, przegrzebki, karby, krewetki, kalmary, langustynki, homary... mnóstwo tego jest, mój drogi, nie tylko ryby. Ale ten łosoś wyszedł ci cudownie – powiedziałem, kiedy już zjadłem pierwszy kęs.
- O połowie tych rzeczy, co tu właśnie wymieniłeś, nigdy nie słyszałem – wyznał, na co się uśmiechnąłem delikatnie.
- To bardzo dobrze. Tutaj poznasz te smaki, już ja o to zadbam. Znam kilka dobrych knajp tutaj, zabiorę cię tam, i jakoś ci odwdzięczę się za to, co ty mi tutaj serwujesz– wyjaśniłem zadowolony, zabierając się za jedzenie tej cudownej potrawy, i to jeszcze popijając winem, które oczywiście pochodziło z mojej winnicy, więc musiało być idealne. – Obiad wyszedł ci fenomenalnie – powiedziałem, kiedy mój talerz był już pusty. Wiem, że bardzo lubił, kiedy go chwaliłem, co jak dla mnie było małą głupotką. Przecież jasne było dla mnie, i dla niego chyba też, że to co wychodziło spod jego rąk, było cudownie pyszne. Wiem też, że nie dałby mi czegoś, co by mu nie smakowało, bo jakby jemu nie smakowało, to mi tym bardziej.
- Jeszcze deser, mój drogi – przypomniał mi, zabierając pusty talerz.
- Mam nadzieję, że go zmieszczę – wyznałem czując, że tak trochę już pełny jestem. Brzuch będę miał strasznie wydęty, a to nic fajnego i ładnego.
- Na deser zawsze znajdzie się miejsce. Proszę. Ciasto z musem truskawkowym, i do tego też kilka truskawek – wyjaśnił, stawiając na stole talerze z deserami. Byłem ciekawy, czy to czysty przypadek, czy może specjalnie podaje mi afrodyzjak. Coś jednak czuję, że po tym obiedzie albo się tutaj rozłożę, albo pójdę do łóżka, bo już teraz mam ochotę na odpoczynek. A jeszcze przede mną deser...
- Wygląda wspaniale. I też cudownie pachnie – pochwaliłem go, dostrzegając, jak w jego oczach wesołe iskierki.
Po zjedzeniu tego cudownego deseru ładnie podziękowałem Haru za posiłek pocałunkiem w usta, i podczas kiedy mój mąż zmywał naczynia, ja wróciłem z moją nową lampką wina do łóżka. Więcej wina na tę chwilę jednak wypić nie mogę, jeszcze połowa dnia przed nami, musiałem zachować trzeźwy umysł. Na wypicie większej ilości alkoholu jeszcze przyjdzie mi dzisiaj czas.
- Co tam czytasz? – usłyszałem zaciekawiony głos Haru, który przyszedł i położył się obok mnie na łóżku, głowę opierając o moje nogi.
- Doszkalam się w zakresie rodzicielstwa. Chcę się do tego jak najlepiej przygotować – wyjaśniłem, wolną dłonią zaczynając się bawić jego kosmykami, które były cudownie mięciutkie i miło było się nimi bawić.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz