Postawiłem swoją torbę, przypominając sobie o jednej rzeczy, którą zakupiłem mu podczas szukania nowego domu.
– Musimy spakować wszystko, co tu jest, więc jeśli możesz zacznij nas pakować, a ja poinformuję o wszystkim nasze dzieci… – Zatrzymałem się na chwilę, wyciągając buteleczkę dla niemowlaków, podając ją mężowi. – Kupiłem butelka dla malucha – Wyjaśniłem, uśmiechając się do niego ciepło.
– Dziękuję, na pewno się przyda – Zadowolony ucałował mój policzek, odstawiając butelkę na szafkę.
Odwzajemniając jego uśmiech kiwnąłem łagodnie głową, chcąc opuścić chatkę i zapewne od razu bym to zrobił, gdyby niejeden mały fakt.
– Zaczekaj chwilę Może nie powinienem iść tam sam… – Zamknąłem drzwi ponownie, odwracając głowę w stronę Soraya.
– Co masz na myśli? Chcesz wziąć ze sobą Psotkę? – Nie rozumiał mnie, nie biorąc najwidoczniej siebie pod uwagę. A to niedobrze, bo prędzej czy później będzie musiał zobaczyć się z dziećmi i na jego nieszczęście dużo prędzej, Jeśli jutro mamy ruszyć do nowego domu.
– Nie, o Psotkę mi nie chodzi bardziej zwróciłbym uwagę na twoją osobę – Od razu dało się zobaczyć przerażenie na jego twarzy, oczywiście od razu zrozumiałem, dlaczego tak bardzo się boi, jeśli coś źle zrobi dzieci mogą dowiedzieć się, kim w tym momencie się stał najwidoczniej uważając, że te źle go odbiorą, za mało w nim wiary w nasze pociechy. Yuki dobrze zareagował na informacje o jego przemianie, dlaczego więc Haru i Hana mieliby źle na niego zareagować? To ich tata nieważne, kim się stał wciąż będą kochały go tak samo.
– Wolałbym chyba dziś się z nimi nie spotykać – Kolejny raz stara się wycofać przed spotkaniem z dziećmi, ciekawi mnie tylko co zrobi jutro, gdy nie będzie miał już innego wyboru.
Przez cały czas uważnie, obserwując go nie poruszyłem się nawet o centymetr, myśląc trochę nad tym spotkaniem, które dobrze, aby odbyło się jeszcze dzisiaj.
Potrzebowałem trochę czasu, analizując sobie za i przeciw ciężko przy tym wzdychając.
– Skarbie uważam, że powinniśmy, nie, że ty powinieneś spotkać się z dziećmi jeszcze dzisiaj, jutro wyruszając w podróż będziesz zmuszony do spotkania się z nimi, a nawet jeśli iluzją uda ci się ukryć swoje demoniczne wcielenie co wychodzi ci naprawdę bardzo dobrze to niestety, ale czarne skrzydła zdradzą to, kim jesteś – Uświadomiłem go, a przynajmniej miałem nadzieję, że uświadomiłem go w tym, co go czeka, jeśli nie dziś to jutro.
Mój mąż zaczął nerwowo przechadzać się po chatce, obmyślając, jak poradzić sobie z całą tą sytuacją, a przynajmniej takie miałem wrażenie i taką też miałem nadzieję, że to obmyślanie pomoże mu zdecydować się na dzisiejsze spotkanie z dziećmi niestety, ale im później, tym trudniej będzie mu przyznać się do tego, kim jest, ponadto jutro nie będzie mógł zrobić tego na własnych zasadach.
– To może ruszę tam przed wami – Zaskoczyły mnie trochę jego słowa on tak serio czy tylko sobie żartuję? Bo jeśli to jest jego pomysł na uniknięcie kontaktu z dziećmi to jest on delikatnie mówiąc beznadziejny.
– Mam nadzieję, że nie mówisz poważnie, bo to naprawdę bardzo słaby pomysł – Byłem wobec niego szczery jak zresztą zawsze, nie mając powodu, aby go oszukiwać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz