niedziela, 28 lipca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Porównywanie uczenia się gry na fortepianie, podczas której to jedyną krzywdą, jaką możesz zrobić sobie czy innym, to po prostu tragiczne granie powodujące ból uszu i głowy, do uczenia się pływania, gdzie się możesz utopić, to naprawdę nietrafione porównanie. Woda potrafiła być naprawdę zdradliwa, i nie ufam jej, nawet jest tak spokojna. Ja się za dużo naczytałem i nasłuchałem na ten temat, by teraz móc być tu spokojny. I to nie tak, że nie ufałem Haru, nie ufałem wodzie, a to pewna różnica. 
- Ale podczas grania na fortepianie nie umrzesz. A podczas nauki pływania może się to zdarzyć. Słyszałeś kiedyś o wirach wodnych? Przecież to chwila i człowieka nie ma – powiedziałem, nie za bardzo chcąc się od niego odsuwać, tylko przy nim czując się bezpiecznie. I lepiej, by się ode mnie nie odsuwał, jeżeli mamy tu tak stać. 
- Tak blisko brzegu żadnych wirów nie będzie. Spokojnie, nie martw się, będę tu przy tobie i będę cię pilnował. Nic złego się nie stanie – uspokoił mnie, gładząc mnie po pogryzionym ramieniu. 
- Na razie wolę postać z tobą tutaj – powiedziałem, dalej trochę tak nie do końca czując się pewnie. Zaraz miałem wrażenie, że uderzy w nas większa fala, nawet jeżeli teraz morze jest bardzo spokojne. 
- A wiesz, co może ci się jeszcze spodobać? Pływanie na plecach. Położysz się na plecach, a ja cię będę asekurował – zaproponował, na co spojrzałem na niego przerażony. 
- To brzmi strasznie – odpowiedziałem, nie potrafiąc sobie nawet tego wyobrazić. Jeszcze woda dostanie mi się jakoś do płuc, zachłysnę się i tyle z tego będzie. A może on chce mnie zabić? W końcu po mojej śmierci Haru będzie miał niemalże wszystko, cały majątek, prawie wszystkie posiadłości, moje winnice z okolicami, kopalnie... teraz to byłby idealny moment, by mnie zabić. I to jeszcze nie byłoby na niego żadnych dowodów, bo utonięcie nad jakąkolwiek wodą to coś normalnego. 
- A uczucie jest niesamowite. Ufasz mi? – dopytał, poprawiając moje włosy.
- Tobie ufam, ale wodzie już nie – wyjaśniłem, trochę taki przestraszony jego pomysłem. 
- Jestem tu i w razie czego cię ci pomogę. Tylko spróbuj – kontynuował, trochę tak nie chcąc odpuścić. Bardzo chciał mi się odwdzięczyć za to, że uczyłem go gry na fortepianie, ale ja tam nie potrzebowałem ani tego, by mnie uczył pływać, ani by w ogóle jakkolwiek mi się odwdzięczał. Zrobiłem to dlatego, że miałem ku temu możliwości. I nam obu się tak wtedy trochę nudziło. 
- Tylko na chwilę – odparłem, żeby mi później nie wypominał, że nie próbowałem.
Haru uśmiechnął się szeroko na moje słowa, a następnie pomógł mi się powoli położyć na plecach, wcześniej oczywiście mówiąc mi całkiem długi wywód o tym, że powinienem się odstresować i rozluźnić mięśnie, co mnie jeszcze bardziej zestresowało. A jak zaraz mnie jakiś skurcz by złapał? Co prawda, na głębokie wody mnie nie wyciągnął, ale i tak czułem niepokój kiedy moje ciało tak dryfowało na wodzie. Czegoś takiego nigdy nie czułem. Dobrze, że Haru cały czas trzymał rękę na moich plecach i był obok, bo bez niego w życiu bym się na to nie zdecydował. 
- I co? Nie było tak źle, prawda? – spytał zachwycony, gdy tylko wróciliśmy na brzeg. 
- Woda mi się do uszu dostała – mruknąłem tak średnio zadowolony, przechylając głowę, by się pozbyć nadmiaru cieczy.
- Cóż, to całkowicie normalne. Powtórzymy to kiedyś? – zaproponował, już przeszczęśliwy jak szczeniak. I to tyko dlatego, że przystałem na jego pomysł... jemu naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba. 
- Zastanowię się. Idę zobaczyć, jak ma się Ametyst i wyszykuję się na spacer – odpowiedziałem, kierując się do domu. 
- Wyszykować? – zapytał, zaintrygowany moim specyficznym, ale nieprzypadkowym doborem słów. 
- Wyszykować. Muszę być dla będzie bardziej atrakcyjny od muszelek – wypomniałem mu, nie mogąc mu zapomnieć tego, jak długo zwracał uwagę na jakieś głupie muszelki, a nie na mnie. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz