Wróciłem do domu późną nocą, zakrwawiony, zmęczony, ale po udanym polowaniu. Ten nikczemnik śledził kolejną, młodą dziewczynę, z tym samym zamiarem, jaki miał wobec mojej córki. Dzięki mnie, znów nie skrzywdził kolejnej osoby. Odciągnąłem go w las, by nikt nie słyszał jego krzyków, i tam się nim zająłem. Skoro myślał tak bardzo jedną rzeczą, to ja się tej rzeczy pozbyłem, odrywając ją. Na początku miałem myśl, żeby ją odciąć, ale nie chciałem marnować ostrza na to, było ono na prawdziwych przeciwników, a na coś tak żałosnego. Zostawiłem go wrzeszczącego z bólu i krwawiącego, i prawdopodobnie z powodu stracenia jej w za dużej ilości umrze... ale przed tym sobie pocierpi. A o to mi chodziło.
- Nie ruszała się z domu? – zapytałem cicho Banshee, która to dzisiaj stała na straży i pilnowała, by Hana nic głupiego nie zrobiła. I na szczęście, nic takiego nie miało miejsca. – Dobry demonek. Muszę iść teraz umyć ręce – odparłem zadowolony, idąc do łazienki, ignorując wściekłą Kluchę, która obserwowała mnie z szafy. Zauważyłem, że ostatnio bardzo dużo sobie znalazła dziwnych miejsc do spania. Im wyżej i bardziej niedostępne miejsce, tym częściej do niego wracała.
Mała sunia oczywiście dotrzymywała mi kroku, także trochę oczekując, że zaraz wezmę ją na ręce i ogrzeję, c oczywiście miałem zamiar zrobić. Wpierw musiałem jednak obmyć się z krwi, nie chciałem, by Mikleo się o tym dowiedział. Na pewno by tego nie poparł, był aniołem, więc nie może popierać takich rzeczy. Okazało się jednak, że ukrycie tego przed nim będzie pewnym wyzwaniem, bo kiedy zapaliłem światło w łazience, okazało się, że mój wygląd trochę był inny. Iluzja nie działała. Pewnie kiedy dopadłem tego obrzydliwego człowieka mogła pod wpływem emocji przestać działać, ale po tym, co mu zrobiłem, i aż do tej pory byłem pewien, że wyglądam normalnie. I poza tym, że iluzja nie działała, także moje ręce się trochę różniły, a mianowicie paznokcie. Bo nie miałem już paznokci, a dosyć długie i ostre pazury, które mogłyby być idealne to wyłupywania oczu. Albo podrzynania gardeł. No ale dla Mikleo byłoby to niebezpieczne, przecież on ma taką delikatną skórę, tak łatwo można ją było skaleczyć... nie mówiąc już o dzieciach i Banshee. To można jakoś ukryć? Czy już na zawsze mi tak zostanie? Mam nadzieję, że jakoś to mi się uda ogarnąć, bo jeżeli mnie pamięć nie myli, to Miki z Haru powinni wrócić jutro. Do jutra muszę się jakoś tego pozbyć. No i zadbać o to, by iluzja powróciła. Jak ja się mu z tego wytłumaczę?
Moją małą panikę przerwała Banshee narzekając na to, że jej zimno. Nie miałem więc wyjścia, musiałem więc ją wziąć bardzo ostrożnie na ręce i wrócić do sypialni, w której musiałem się zamknąć. Hana też nie powinna mnie takiego widzieć. Nikt nie może. Najchętniej pracowałbym nad przywróceniem swojej iluzji już teraz, ale musiałem skupiać swoje ciało na tym, by było jak najcieplejsze. Banshee na to zasługiwała, bardzo dobrze się spisała. A jak się już rozgrzałem, to poczułem zmęczenie. Obym tylko rano wcześniej wstał, muszę się ogarnąć, nim Mikleo zjawi się w domu...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz