Potrzebowałem kilka chwil, aby połączyć fakty, zwracając na niego uwagę.
– Idziesz do miasta? – Odwróciłem głowę w jego stronę nie do końca, rozumiejąc, jak on chce iść do miasta w takim stroju? Czy on próbuje zrobić mi w tej chwili na złość?
– Tak idę do miasta jestem głodny, a tam na pewno coś kupię – No i teraz na chwilę się zawiesiłem, nie rozumiejąc co on tak właściwie do mnie mówi
– Czekaj, czekaj w tym stroju chcesz iść do miasta? – Zamrugałem, aż kilka razy oczami, zastanawiając się, czy ja go dobrze słyszę, a może jednak moje uszy szwankują.
– Tak a co? – I już wiem, że ewidentnie chcę zrobić mi na złość, nie zwracaj uwagi na atencjusza, a potem masz tego skutki uboczne.
– No nie wiem może o to, jak wyglądasz? – Założyłem ręce na klatce piersiowej trochę zły za to, co próbuje zrobić. Rozumiem, że lubi uwagę, no, ale żeby posuwać się do pytania we mnie zazdrości? Nieładnie.
– Sugerujesz, że źle wyglądam? – No tak, nie sformułujesz zdania dobrze, a już wynajdzie z niego jedno niepasujące mu słowo i obraca wszystko, tak by znaleźć dziurę w całym.
– Źle nie powiedziałbym raczej, że zbyt dobrze – Wytłumaczyłem, ciężko wzdychając, no i koniec zabawy z muszlami, a tak dobrze się bawiłem może później jeszcze będę miał okazję poszukać jakiś muszli. – Wracajmy już do domu zrobię nam jakiś obiad – Chwyciłem jego dłoń, uśmiechając się do niego ciepło nie mając tak naprawdę powodu, aby się na niego gniewać oczywiście chciał zrobić mi na złość i doskonale to wiem i gdyby to zrobił. Oj, naprawdę bardzo bym się wściekł, a tak jestem trochę obrażony za jego zachowanie, ale przecież wiem jak bardzo atencyjny jest, dlatego nie ma sensu obrażać się na niego za to, że w dzieciństwie miał za mało atencje.
– Na co masz ochotę? – Zapytałem, powoli, zbliżając się do naszego tymczasowego domku.
– Zaskocz mnie – Jeśli chce, abym go zaskoczył to go zaskoczę, a przynajmniej mam taką nadzieję.
– Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby mój przepiękny panicz był zachwycony – Obiecałem, całując jego usta, szczerząc się jak głupi do sera.
Mój mąż pokręcił głową, zaczynając się ze mną śmiać, no cóż, niepierwszy to i nieostatni raz, czy mimo wszystko mi to przeszkadza? Absolutnie nie.
Po powrocie do domu od razu skierowałem się do kuchni, gdzie przejrzałem dokładnie wszystkie składniki, postanawiając przygotować nam spaghetti z tuńczykiem i pomidorami prosty posiłek, ale za to, jaki dobry.
Przygotowanie kolacji zajęło mi niecałe pół godziny, dzięki czemu dość szybko mogliśmy zasiąść na tarasie.
– Proszę mam nadzieję, że zasmakuje – Postawiłem dwa talerze na stole dodatkowo podając sztućce, wracając jeszcze po wino, które również można było wypić do kolacji.
– Wszystko, co robisz zawsze mi smakuje – Stwierdził, jak zawsze chwaląc mnie za dobrze wykonaną pracę co zawsze sprawiało u mnie sporą radość, bo kto nie lubi być chwalony za to, że dobrze coś zrobił.
– Ciszę się bardzo – Przyznałem zadowolony z jego słów, chcąc zabrać się za jedzenie przed, czym powstrzymał mnie cichy dźwięk dochodzący z lasku, który znajdował się za naszym domkiem.
– Coś się dzieje? – Usłyszałem głos męża, kiwając tylko głową.
– Chyba będziemy mieli małego towarzysza – Niczego mu, nie tłumacząc wstałem z krzesła, ruszając do lasku w poszukiwaniu maleństwa.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz