Haru przedstawił to jako coś złego, ale czy dla mnie to właśnie coś złego było? Ja tam lubiłem, kiedy był o mnie zazdrosny; kiedy mierzy te wszystkie osoby morderczym spojrzeniem, łapie mnie mocno za ramię i przyciąga do siebie, stwarzając tym samym na mojej jasnej skórze widoczne siniaki, a jak jest bardzo zazdrosny, i zdenerwowany , to może jeszcze zaciągnie mnie do jakiegoś zacisznego miejsca... jedyny minus tego jest taki, że później muszę chodzić przez jakiś czas brudny, ale raz na jakiś czas dla tych wrażeń mogę się poświęcić.
- Ale ja lubię, jak jesteś o mnie zazdrosny – odpowiedziałem, zarzucając mu ręce na kark i uśmiechając się do niego zadziornie.
- To nie jest zdrowe zachowanie – powiedział, patrząc na mnie spod przymrużonych oczu, chyba będąc na mnie trochę zły. Albo raczej na pewno, gdyby nie był, już trzymał by dłonie na moich biodrach. Albo na pośladkach, w końcu to jego ulubiona część we mnie. Ale zaraz to zmienię.
- Wiesz, jakie miałem dzieciństwo, po czymś takim nie można oczekiwać bardzo zdrowych zachowań – powiedziałem, odsuwając się od niego, by ponownie przyjrzeć się w lustrze. I zacząłem głośno myśleć, by go specjalnie zdenerwować i wzbudzić w nim zazdrość. – Tak właściwie... czemu miałbym do tego zakładać jakąś bluzkę? Zostawiłbym to tak na nagim torsie, dobrałbym spodnie, i w jakiś ciepły wieczór mógłbym wyjść w ten sposób do ludzi... – zastanawiałem się głośno, oglądając się w lustrze z każdej strony. Podobało mi się to, jak łańcuszki układały się na moim ciele ładnie podkreślając delikatnie zarysowane mięśnie, a klejnoty na rękach zakrywały bliznę spowodowaną pazurami Haru. A jeszcze bardziej podobał mi się wzrok mojego męża. Oj, dostanie mi się, coś tak czuję...
- Nie ma mowy, nie wyjdziesz w tym – usłyszałem jego zły ton głosu, a w odbiciu lustra zobaczyłem, jak krzyżuje ręce.
- Czym się martwisz? Twoja ulubiona część mojego ciała będzie zakryta przecież, a pokazywanie klatki piersiowej przez mężczyzn jest społecznie akceptowalny, zwłaszcza w tym miejscu – odpowiedziałem, niezrażony tym tonem głosu.
- Ja nie akceptuję, byś ty się tak pokazywał – syknął, już naprawdę na granicy. Jeszcze tylko troszkę i zaraz ją przekroczy.
- Czemu? Ładnym mężem trzeba się chwalić – kontynuowałem niezrażony, dalej się do niego uśmiechając.
- Ładny mąż jest tylko dla mnie – odpowiedział, popychając mnie na ścianę i przylegając do mojego ciała tak blisko, że czułem jego krocze na swoich pośladkach oraz ciepły oddech na szyi. Moje nadgarstki trzymał wysoko nad moją głową i bardzo mocno. Próbowałem je lekko poruszyć, ale to było całkowicie bezskutecznie.
- Jest pan bardzo zaborczy, panie Kambe. I zachłanny. Wszystko chce pan dla siebie – powiedziałem, niby to próbując się wydostać z tego uścisku, trochę tym samym drażniąc jego przyrodzenie, które od razu mi odpowiedziało. To mi się bardzo spodobało.
- Cóż mogę powiedzieć, jestem bardzo zachłanny atencji swojego pana – odpowiedział, gryząc moją skórę na karku, a wolną ręką zsunął moje spodenki, dobierając się do mojego przyrodzenia. Westchnąłem głęboko, czując jego dłoń na swoim przyjacielu. Poruszał nią powoli, chyba specjalnie się nade mną znęcając, a ja sam nie mogłem wiele zrobić, bo byłem unieruchomiony bardzo dobrze. I to mi mówi, że jestem złośliwy, w lustro to on czasem patrzy?
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz