Podróż przebiegała bardzo spokojnie, pogoda nie utrudniała nam drogi, a samo spanie na kocach, na otwartej przestrzeni przypominało mi czasy, gdy wraz z moim przyjacielem, który w tej chwili jest mężem podróżowaliśmy po świecie, śpiąc na kocach, nie przejmując się niczym, chcąc tylko zwiedzić nowe ruiny, które wzbudzały w naszych sercach mnóstwo radości, ten czas był naprawdę piękny czasem brakowało mi tego zwyczajnego podróżowania po świecie bez obowiązków, natomiast jeśli miałbym wybierać podróże, a rodzinę, wolę rodzinę, która przynosi mi największą satysfakcję na świecie.
Haru również cieszę się z podróży, która była miłą odmianą w jego życiu.
Większość życia spędzał czas w domu, mieście i szkole, nie podróżując po świecie tak jak kiedyś ją i jego tata.
Może to dobry pomysł, aby pokazać mu miejsca, które kiedyś zwiedzaliśmy, oczywiście nie teraz, ale kto wie w najbliższym czasie Może uda nam się zabrać dzieci na zwiedzanie choćby jednych ruin znajdujących się całkiem blisko azylu.
Dni mijały, a my byliśmy troszkę opóźnienie z powodu pogorszonej pogody nie sprzyjała naszym starszym koniom ewidentnie bojącym się głośnych dźwięków burze co doskonale rozumiałem, bo choć z wiekiem przyzwyczaiłem się do tych dźwięków wciąż wywoływały u mnie wspomnienia, w których wolałbym już nigdy nie pamiętać.
Do naszego starego domu dotarliśmy wczesnym popołudniem, nie chcąc, a raczej nie mając siły od razu pakować wszystkiego na wóz.
Uwolniliśmy konia nakarmiliśmy napoiliśmy, pozostawiając je na ogródku, gdzie z powodu braku pielęgnacji trawa stała się wysoka, a rosnące tam kwiaty owoce i warzywa przestały już istnieć.
Nie chcąc zwracać na to uwagi postanowiłem po prostu odpocząć, udając się nad wodę, dając Haru wolną rękę, aby mógł dziś zrobić co tylko chciał przed jutrzejszym pakowaniem i podróżą powrotną do rodziny.
Syn ruszył do miasta, a ja skierowałam się nad jezioro, gdzie chciałem odpocząć, nabierając siły na dalszą drogę.
Mając okazję skorzystać z zimnej wody opadłem na samo dno wsłuchując się w dźwięki wydawane przez wodę.
Zrelaksowany zamknąłem oczy, oddając się całkowicie przyjemność pomagające doprowadzić moje ciało do zdrowia, świadomość powrotu mojego ukochanego męża pozwoliła mi spokojnie skupić się na sobie i powrocie do zdrowia i w głębinach wody.
Odpoczywając nawet nie zwróciłem uwagi na noc, która zdążyła nadejść, przypominając mi o powrocie do domu, o zajęciu się starszymi końmi i odpoczynku w naszym starym łóżku.
Osuszając swoje ciało zrobiłem to, co zaplanowałem wróciłem do domu, zająłem się końmi, które napoiłem, nakarmiłem a nawet wyczesałem, dbając o nie jak o własne.
Wiedząc, że zwierzaki były już dobrze zaopiekowane ruszyłem do drzwi, otwierając chatkę wywołującą piękne wspomnienia.
Na myśl o tym, ile tu wspólnie z rodziną przeżyliśmy uśmiech wkradł mi na usta. To były piękne lata, ale czasem trzeba dokonać pewnych zmian, aby życie stało się łatwiejsze i bezpieczniejsze.
Po przejściu się po wszystkich pomieszczeniach otworzyłem okna, aby wywietrzyć trochę zakurzony już dom.
– Mamy sporo rzeczy do zapolowania – Stwierdziłem sam do siebie po wejściu do sypialni, wiedząc, że muszę zagrać wszystkie nasze ubrania, nie zapominając o sukienkach, które Sorey bardzo lubi.
Nie chcąc pójść spać póki Haru nie wróci do domu postanowiłem spakować ubrania moje i męża, nasłuchując powrotu syna końcu wrócił, informując mnie o tym głośno, nim zamknął się w pokoju zapewne, idąc spać.
Westchnąłem ciężko wiedząc, że dojrzewanie dzieci jest trudne, a ignorowanie rodziców jest normalne, dlatego nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
Pozostawiając to wszystko bez komentarza zająłem stare łóżko Soreya, którego w tej chwili strasznie mi brakowało, oby droga powrotna była spokojna i bezpieczna, pozwalając nam szybko wrócić do rodziny.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz