Jako, że moje ciało na nowo było brudne, skierowałem we kroki do łazienki, by móc zażyć porządnej kąpieli, chociaż przez krótką chwilę wahałem się, by to zrobić. Nie byłem pewien, jak potoczy się dzisiejszy dzień, nie wykluczałem, że być może jeszcze nie raz Haru udowodni mi, jak bardzo mnie kocha i z powrotem zaprowadzi mnie do łóżka, albo do jakiegoś innego miejsca, które raczej nie kojarzy się z uprawianiem seksu, on ma talent do wynajdowania takich miejsc. Nie mogłem jednak znieść uczucia brudu, dlatego też jednak musiałem się umyć. Haru to ma dobrze, on się nie musi martwić takimi rzeczami...
Jako, że mojemu mężowi strój się podobał, i ten gorset był bardzo wygodny, postanowiłem go złożyć jeszcze raz. Jedyne, co musiałem zmienić, to złożyć inną przepaskę, bo tamta nadawała się już do prania, rzecz jasna, ale i ta z rozcięciem do połowy ud nie była taka zła. Pozwalała mi przynajmniej na założenie bielizny, ale finalnie z niej zrezygnowałem. Mimo wszystko troszkę tak chciałem się nad nim poznęcać, i zwodzić go na pokuszenie.
W cierpliwym oczekiwaniu na mojego męża wziąłem książkę i udałem się na taras, gdzie rozłożyłem się na drewnianym leżaczku i zacząłem czytać książkę. Wierzyłem, że Haru sobie doskonale da radę sam, przygotowując nam coś niezwykłego, jak zawsze. Ja tam nie nadawałem się do kuchni. Owszem, kiedyś musiałem gotować, bo Haru nie był w stanie, ale wszystko, co robiłem, to pod czujnym okiem Haru, a to się nie liczyło. Ja nadaję się do innych spraw, i na tym poprzestańmy.
- Daisuke?
- Na tarasie – odezwałem się, odkładając książkę na bok.
- Chyba lubisz się nade mną znęcać – powiedział, kiedy tylko zobaczył mnie w tym stroju.
- Lubię ładnie wyglądasz. A skoro uważasz, że ładnie wyglądam w tym komplecie, to czemu by go nie nosić? – odpowiedziałem, uśmiechając się niewinnie. Jakby nie patrzeć, ten strój nie był zbereźny. Gorset odsłaniał tylko moje obojczyki z mnóstwem malinek, które to nie zdołały jeszcze zniknąć, a rozcięcie przepaski grzecznie odsłaniało tylko połowę uda. A to, że czasem materiał opinał się na moim ciele i wskazywał, że nie mam na sobie bielizny, to inna sprawa. Ja mu tam nie każę patrzeć. – Co takiego przygotowałeś? Pachnie cudownie – dodałem, interesując się tym, co przyniósł.
- Kawę i puszysty omlet na słodko – wyjaśnił i pocałował mnie w policzek, nie spuszczając wzroku z mojego ciała.
- Brzmi smakowicie – odezwałem się, zadowolony zabierając się za jedzenie, bardzo głodny. W końcu, wczoraj kolacji nie jadłem, ranek był taki trochę wycieńczający, i teraz mój żołądek domagał się jedzenia. – Jest coś, co chciałbyś dzisiaj robić? – dopytałem, trochę ignorując jego trochę wygłodniałe spojrzenie. On to ma dopiero wilczy apetyt, jak chodzi o seks. Obym tylko za nim nadążył, bo choćbym bardzo chciał, potrzebuję więcej czasu na odpoczynek.
- Mhm, ciebie – odpowiedział, a ja pokręciłem z niedowierzeniem głową i sprzedałem mu pstryczka w nos, by trochę go obudzić.
- Więc na ostudzenie polecam ci wykąpać się w morzu – powiedziałem spokojnie, zastanawiając się chwilkę nad tym pomysłem, który co prawda powiedziałem w żartach, ale czemu by nie wykorzystać go? Ja do wody nie wejdę, pływać nie potrafię, jednak na piasku się mogę położyć. I stopy zamoczyć w chłodnej wodzie. Dzisiaj i jutro sobie taki dzień możemy spokojniejszy zrobić, ale po tym odwiedziłbym miasto, i może zorientował się, czy nie ma jakichś festiwali, na które moglibyśmy się udać w najbliższym czasie...
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz