Po dokładnym umyciu swojego ciała, a także odpowiedniej pielęgnacji wróciłem do sypialni, nie zastając tam męża. Zaskoczony zacząłem się za nim rozglądać i zauważyłem, że był na tarasie i wpatrywał się w niebo. Zaintrygowany tym, w co takiego się tam wpatruje, oczywiście ruszyłem do niego.
- Sztuka ognia. Z bliska wyglądałaby znacznie lepiej – odezwałem się, zauważając na niebie różnokolorowe światła. Teraz to na pewno będzie żałować, że nie poszedł. Co prawda, dałem mu wybór, więc nie powinienem czuć się winny, a jednak wyrzuty sumienia odczuwałem, bo jakby nie patrzeć, chce mi towarzyszyć, a ja jednak muszę pilnować Ami. Znaczy, nie muszę, ale ktoś powinien, a że ja do niej poczułem słabość już pierwszego dnia, to w tym momencie czuję się za nią odpowiedzialny.
- Zdecydowanie mam lepszy widok – odpowiedział, przenosząc wzrok na mnie, co zauważyłem kątem oka. Wyjątkowo głupio postąpi według mnie.
- Nie powinieneś odwracać wzrok od nieba, zaraz się może skończyć – skarciłem go nie chcąc, by i to stracił, chociaż według mnie i tak dużo tracił. Nie chciałbym, by tracił jeszcze więcej.
Haru jednak się mnie nie posłuchał, nie wrócił do patrzenia w niebo. Zamiast tego położył dłoń na moim policzku, zwracając tym samym na siebie moją uwagą. Delikatnie zmarszczyłem brwi na jego gest, trochę go nie rozumiejąc. Mówię mu, że ma się patrzeć w niego, a ten się patrzy na mnie, mógłby czasem się mnie posłuchać, miło by było...
- Znacznie bardziej wolę patrzeć na ciebie – wyznał, gładząc mnie po policzku. – Kocham cię, wiesz?
- Wiem. Mówiłeś mi to stosunkowo niedawno, jakieś kilkanaście minut temu – przypomniałem mu, trochę nie rozumiejąc, do czego pije. – No i się skończyło... powinieneś patrzeć, jak miałeś okazję.
- Cóż mogę powiedzieć, wolę patrzeć na prawdziwą piękność – odpowiedział, nachylając się do mnie, by ucałować moje usta, a ja oczywiście odwzajemniłem ten pocałunek bez większego namysłu. – Chodźmy do środka, za kuso jesteś ubrany, jeszcze mi się tu zaraz przeziębisz.
- Kuso? Na spacerze miałem więcej odkrytej skóry niż teraz – powiedziałem lekko rozbawiony. Do spania założyłem jego koszulę, tak więc całe ramiona i pośladki były ładnie zakryte i byłem bardzo grzeczny.
- I kręcisz mnie tak samo mocno, jak wtedy – wyszczerzył się głupkowato i cmoknął mnie w nos. Wydawał się absolutnie nie przejmować tym, że w tym momencie omija go świetna zabawa w mieście, podczas kiedy ja dalej czułem się winien. Mógłby być trochę mniej uparty, miałby świetną zabawę, by się najadł jakichś lokalnych przysmaków, a nie pił ze mną czekoladę, której to może przecież pić cały czas.
Po tym wróciliśmy do domu. Haru poszedł się umyć, ja z kolei położyłem się na łóżku, oczywiście na brzuchu, i czekałem cierpliwie, jak mój mąż wróci z łazienki. Przy okazji obserwowałem Ametyst, która spała na poduszce, opatulona ręcznikiem i zwinięta w kuleczkę. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok i zacząłem delikatnie gładzić ją po łebku, nie mogąc nacieszyć się jej słodkością. Haru po czasie wrócił do mnie, i zajął miejsce na łóżku, kładąc głowę na moich pośladkach. Jego zachowanie trochę mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, że zrobi coś takiego.
- Poduszki są wyżej – odpowiedziałem, zerkając za siebie by zobaczyć, co on takiego wyprawia. I wydawał się być naprawdę zachwycony, czego trochę nie rozumiałem. Czy nie byłoby mu lepiej, gdyby położył głowę na poduszkach, jak człowiek? Poduszki są w końcu przeznaczone do takich rzeczy, nie mój tyłek.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz