Jak się bawiłem? Właściwie, to się nie bawiłem, a wypoczywałem, mogąc przestać myśleć o wszelkich obowiązkach. Dalej myślałem, ale tylko o przyjemnych rzeczach, a mianowicie o naszych planach w tym miejscu. Haru na pewno o tym nie myśli, ale ja muszę, by mógł się w pełni cieszyć tym czasem tutaj wraz ze mną. Dzisiaj wpierw odpoczynek, ponieważ długa podróż w siodle nigdy do najprzyjemniejszych rzeczy nie należy. Jednak po odpoczynku wypada troszkę pozwiedzać, coś porobić, i w tym wszystkim cieszyć się sobą.
- Myślę – powiedziałem, patrząc na wyjątkowo spokojne morze tego dnia. A to dobrze, dzięki temu Haru sobie może popływać. Gdyby morze było wzburzone nie wiem, czy bym go wypuścił.
- A czym takim zaprzątasz swoją śliczną głowę? – spytał, poprawiając moje włosy, które opadały mi na czoło. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem je zaczesane do tyłu. Chyba na nasz ślub je układałem, ale też nie były w pełni zaczesane do tyłu. A to wszystko przez Haru. Gdyby mi nie mówił tyle razy, że podobam się mu w takich nieułożonych włosach, dalej zaczesywałbym włosy do tyłu.
- Planami, co do naszego pobytu tutaj. Mam nadzieję, że załapiemy się na jakieś festiwale, czy święta, zawsze to miła odmiana od siedzenia w domu. Pamiętam, że któregoś dnia wypuszcza się lampiony, które to zabierają ze sobą wszystkie troski i problemy, tylko nie pamiętam daty. Na pewno też tutaj świętują powstanie miasteczka, są rozstawiane stragany z lokalnymi przysmakami, i jakieś takie proste zabawy z możliwością wygrani jakichś nagród... tylko muszę się dowiedzieć, kiedy to jest. Też myślę, by w międzyczasie tutaj pozwiedzać okolicę, wybrać się na jakąś małą wycieczkę, ale to nie teraz, wpierw mi tyłek musi odpocząć od siodła. No i jeszcze tak się zastanawiałem, czy... – zacząłem, ale nie dokończyłem, bo Haru chwycił mój podbródek i odwrócił moją głowę w jego stronę, by móc złączyć nasze wargi w jakże przyjemnym pocałunku, który to skutecznie mnie uciszył.
- Odpręż się, skarbie, po to tutaj przyjechaliśmy – wyszeptał, uśmiechając się do mnie łagodnie, kiedy tylko się od siebie odsunęliśmy.
- Odprężam się. I też planuję nasze następne kroki. Chcę, byś się świetnie bawił – wyjaśniłem, patrząc z uwagą na jego twarz.
- Oboje mamy się świetnie bawić, mój panie. A ja się bawię świetnie, kiedy ty jesteś szczęśliwy. Na pewno nie chcesz iść ze mną popływać? – dopytał, na co pokręciłem.
- Nie, dziękuję. Nasmarowałem się specjalną maścią, by przypadkiem się nie opalić, zaraz by się cała zmyła, a to nie są tanie rzeczy – wyjaśniłem, na co uniósł w zaskoczeniu brwi.
- A myślałem, że zobaczę cię opalonego.
- W życiu. Opalenizna by mi nie pasowała. Idę zająć się końmi, a ty tu sobie pływaj – powiedziałem, powoli się zbierając do wstania. Jednak nie wypocznę całkowicie od obowiązków... ale w sumie, zajmowanie się końmi to bardzo przyjemny obowiązek. Mam nadzieję, że z tamtymi końmi już jest lepiej.
- Nie musisz, już to zrobiłem, zanim udałem się do miasta. Wypuściłem je na pastwisko, nakarmiłem je, wodę mają postawioną w cieniu, nie musisz się tym przejmować – powiedział, co mnie mocno zaskoczyło, i to pozytywnie.
- No proszę. Pomyślałeś o zakupach, pomyślałeś o koniach... jeszcze czymś mnie zaskoczysz? – dopytałem, uśmiechając się do niego łagodnie.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz