Nie podobał mi się pomysł z kagańcem nie byłem z psem i nie potrzebowałem niczego takiego. Oczywiście z tego, co zdążyłam zauważyć moje zęby troszkę za mocno wbiły się w jego skórę, ale to wszystko jego wina sprowokował mnie, a kara zdecydowanie była zasłużona, nawet jeśli on uważa zupełnie inaczej.
– Mogłeś mnie nie prowokować sam sobie na to zasłużyłeś – Stwierdziłem, wpatrując się w jego plecy, które może faktycznie troszkę za mocno ugryzłem Co niczego nie zmienia ostrzegałem nie posłuchał i ma.
– Sugerujesz, że to ja jestem winien śladów na moim ciele? – widziałem w lustrze jego spojrzenie i unoszącą się brew ku górze.
– Oczywiście, że tak specjalnie mnie drażnisz, a teraz narzekasz, że masz co masz – Stwierdziłem, podchodząc do niego bliżej, aby ucałować jego biedne troszeczkę pogryzione ramię.
– Nie narzekam, stwierdzam, tylko że przyda ci się kaganiec, abyś nie gryzł mnie podczas seksu – Odwrócił się w moją stronę trochę niezadowolony tym, co się stało.
– Przynajmniej, w tym stroju nie wyjdziesz do miasta – usatysfakcjonowany tym faktem cmoknąłem go w nos, nie ukrywając zadowolenia zaistniałej sytuacji.
Mój panicz zmarszczył brwi zapewne już, planując zemstę za to, co mu zrobiłem, no cóż, jakoś będę musiał to znieść najważniejsze, aby nie wyszedł z domu.
– Żeby się nie zdziwił – Burknął, zakładając na ciało moją koszulę, opuszczając łazienkę zapewne teraz, udając obrażonego, oj, tak, w tym również jest bardzo dobry.
Dając mu spokój zająłem się pościelą, którą zdecydowanie wypadało wyprać troszeczkę ją ubrudziliśmy swoją zabawą, a spanie w brudnej pościeli nie do końca nam się podobało.
Wypraną pościel poświęciłem posprzątałem łazienkę, aby ta lśniła czystością naprawdę zadowolony czystą i pachnącą łazienką, która powinna być zawsze zdezynfekowana, aby nic nie było w stanie wywołać na naszych ciałach chorób, których lepiej unikać.
Opuściłem łazienkę, pozostawiając ją otwartą, aby porządnie wywietrzała, mogąc zwrócić uwagę na mojego męża, który zajmował się małą kotką.
Widząc ten dość przyjemny dla oka obrazek usiadłam obok na kanapie, wpatrując się czynność, którą wykonywał Daisuke.
– Już zdążyłeś się napatrzeć? – Zwrócił na mnie uwagę, masując brzuszek małej.
– Zdecydowanie nie lubię patrzeć jak opiekujesz się ametystem coraz bardziej uświadamiając sobie, że naprawdę świetnie poradzisz sobie z dzieckiem, nawet jeśli uważasz inaczej – Stwierdziłem, od razu, dostrzegając, jak kręci przecząco głową.
– Już ci mówiłem zwierzak to nie, to samo, co dziecko. Dziecko jest zdecydowanie większym wymaganiem i obowiązkiem niż taki mały kociak, który po kilku miesiącach będzie w stanie robić wszystko sam – Miał rację dziecko to zdecydowanie spore wymaganie i obaj jesteśmy tego świadomi co nie oznacza, że opieka nad kotem nie uczy pewnej odpowiedzialności, miłości do istoty mniejszej, innej od nas pomaga w przygotowaniu do opieki i obowiązków które będzie związane z posiadaniem dziecka.
– Wiem, wiem, jednakże wciąż uważam, że byłbyś doskonałym rodzicem i nie wiem, dlaczego tak bardzo się tego boisz, oczywiście to będzie spora zmiana w naszym życiu, a nie wiedząc co tak naprawdę spotka nas podczas wychowywania dziecka powoduje pewne nerwy i stres, ale spójrz na to inaczej będziemy opiekować się, nim razem i obaj będziemy się wspierać, próbując wychować dziecko najlepiej, jak tylko będziemy w stanie – Zapewniłem, uśmiechając się do niego ciepło, całując po chwili w czoło.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz