Nie mając żadnego pomysłu na zrobienie obiadokolacji musiałem zastanowić się, coby tu zrobić.
Przejrzałem wszystkie produkty znajdujące się jeszcze w kuchni, wpadając na prosty i dobry posiłek.
Tarta z warzywami z marchewką, cukinią, bakłażanem.
Zabierając się od razu do pracy, której trochę miałem, posiłek sam w sobie był bardzo prosty, ale czasochłonny, tyle dobrze, że nie był to mój pierwszy raz z tartą, a więc szło mi to całkiem zwinnie.
Po niecałej godzinie postawiłem na stole tartę z warzywami, talerze i sztućce, mogąc pójść po mojego pięknego panicza.
– Zapraszam na posiłek – Zwróciłem się do mojego pięknego męża zajmującego się tym małym koteczkiem.
Daisuke od razu wstał z łóżka, kładąc małą na łóżku, gdzie nic jej nie groziło, a przynajmniej dopóki spała nie za bardzo się przy tym wiercąc.
Mój panicz ruszył za mną, pozostawiając otwarte drzwi z sypialni, aby móc zerkać co chwilę na małą kotkę.
Jak zawsze zostałem pochwalone przez mojego pięknego pana, za przygotowanie tak dobrego posiłku.
Wydaje mi się, że czasem troszeczkę przesadza, niektóre posiłki chyba nie do końca wychodzą mi, tak jakbym chciał, a mimo to on i tak mnie chwali.
Nasz posiłek odbył się przyjemnej atmosferze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale to wystarczało nam do szczęścia, a przynajmniej mi, trochę jego uwagi i niczego więcej mi już nie potrzeba.
– Pogoda się psuje – Usłyszałem Daisuke, który tak jak i ja wpatrywał się w okno doskonale to czując. – A miał być tak przyjemny wieczór – Dodał trochę mnie tym, zaskakując, bo i czemu ten wieczór miałby nie zakończyć się przyjemnie? Czy coś się dzieje, o czym nie mam pojęcia?
– A dlaczego miałby nie zakończyć się przyjemnie? – Dopytałem, potrzebując chwili, aby połączyć wszystko do jednej kupy.
– Twoje uszy nie lubią głośnych dźwięków, a jak doskonale wiemy burza jest głośna – Miał rację, burza jest głośna, i to niezaprzeczalnie, a moje uszy faktycznie są bardzo wrażliwe na dźwięki jednak to nie oznacza, że nie będziemy mogli skorzystać z wieczoru, który zaplanowaliśmy.
– Nie martw się mój panie, mimo wszystko będziemy mogli zagrać partię w shogi z najlepszych whisky, którego mi obiecałeś – Odpowiedziałem, szczerząc się do niego jak głupi do sera. Ja wiem, że brzmiał trochę, jakbym stawał się alkoholikiem, natomiast nic takiego miejsca nie miało, po prostu chciałem skorzystać z dobroci picia czegoś lepszego podczas miesiąca miodowego.
– No tak whisky tylko jedno ci w głowie – Odpowiedział, kręcąc w rozbawieniu swoją głową.
A tu się akurat nie mogłam z nim zgodzić, w mojej głowie był tylko on, kocham jego ciało i kocham go całego i zdecydowanie wolę myśleć o nim niż o alkoholu.
– W mojej głowie mam tylko pięknego panicza, który zechciał zostać moim mężem – Wyjaśniłem, chwytając jego dłoń, składając delikatne pocałunek na jej wierzchu. – Kocham cię – Dodałem, patrząc prosto w jego oczy.
– I ja kocham ciebie – Odpowiedział, zerkając na kotkę, która spokojnie sobie spała okryta kocem.
– Nic jej nie będzie, nie musisz tak się martwić daj jej odpocząć – Zwróciłem jego uwagę na swojej osobie, kładąc dłoń na jego policzku.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz