wtorek, 16 lipca 2024

Od Daisuke CD Haru

Delikatnie zmarszczyłem brwi na jego słowa, czy on już się do tego nie przyzwyczaił? Dałem mu chyba nie raz do zrozumienia, że jestem bardzo hojny wobec osób, które uważam za bliskie, a on przecież jest mi bardzo bliski. Miał przecież bardzo dużo czasu na to, by się przyzwyczaić. Najwidoczniej potrzebuje jeszcze więcej czasu do tego i mam nadzieję, że już wkrótce takie zachowania z mojej strony będą dla niego czymś całkowicie normalnym. 
- Będę dawać ci więcej, ale zanim jednak do tego dojdzie, to musimy zająć się końmi i rozpakować. A rano trzeba iść jeszcze do miasta, zrobić zakupy – wyjaśniłem, wracając do domku, który był naprawdę miniaturowy w porównaniu do mojej cudownej rezydencji, ale na szczęście dalej większy od jego małej chatki. I zdecydowanie bardziej szczelny. Nie mogłem odpoczywać, kiedy tyle pracy tu jest. Na to będę miał czas od jutra. I przez najbliższy miesiąc...
- A to miasto daleko jest? – dopytał, idąc za mną. 
- Nie, piętnaście minut pieszo stąd, wystarczy trzymać się ścieżki prowadzącej na północ, nie da się zgubić. Zajmiesz się końmi? Ja nas rozpakuję – zaproponowałem, mając w tym pewien interes, nie chciałem po prostu, by zobaczył moją perłową niespodziankę dla niego.
- Jak twój koń mnie nie pogryzie... – westchnął cicho, chyba do końca zachwycony z tego podziału ról. 
- Trzymaj palce z dala od jego zębów i będzie dobrze – powiedziałem, całując go w policzek. 
Tak więc Haru zajął się końmi, a ja naszymi pakunkami. Przez jeden moment miałem ochotę na wypicie do kąpieli jakiegoś wina z piwniczki, ale na koniec tego wszystkiego nie miałem już za bardzo siły, i Haru chyba też. Dotarliśmy na miejsce trochę późno, i podróż też przecież sama w sobie była ciężka, dlatego po kąpieli zasnęliśmy, wtuleni w swoje ciała. 

Po otwarciu oczu zauważyłem, że mojego męża nie ma obok, co mnie nieco zaskoczyło. Zazwyczaj to ja byłem tym, który wstaje pierwszy, a tu taka miła niespodzianka. Słyszałem jednak, jak otwierają się drzwi szafy, dlatego leniwie przekręciłem się w jej stronę nie dbając o to, że cienka kołdra odkryła trochę mojego nagiego ciała. Byliśmy sami, czym więc miałbym się przejmować? A on był odwrócony, i szukał ubrań, które mógłby założyć na swoje ciało. A ja jeszcze przez tę chwilę mogłem podziwiać jego cudownie wyrzeźbione plecy... 
Właśnie. Cudownie wyrzeźbione. Kiedy to się stało?
Kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy, był sylwetką zbliżony do mnie. Przez to, że był wyższy, wydawał się być szczuplejszy, ale jak się później okazało po zrzuceniu ubrań, naprawdę byliśmy do siebie podobni. Pamiętam, jak go mogłem wziąć na ręce i zanieść do rezydencji, kiedy najemnicy Bunty pobili go do tego stopnia, że potrzebował opieki, chociaż on oczywiście uważał inaczej. A teraz? Chyba bym się złamał wpół, gdybym miał to zrobić. Kiedy on aż tak się zmienił...? Niby go widziałem cały czas, z ubraniami i bez, i dopiero teraz tak to do mnie dotarło. Przecież ja przy nim jak szkielet aktualnie wyglądam. 
– Już się napatrzyłeś? – usłyszałem jego rozbawiony głos, który wyrwał mnie z zamyślenia. Haru już nie szukał ubrań, miał na sobie luźne, białe spodenki i narzuconą na tors jasnoniebieska koszulę. Oczywiście, guziki nie były zapięte, eksponując jego klatkę piersiową. 
– Nie. Ale wiem, że będę miał na to czas – powiedziałem, uśmiechając się delikatnie. – Gdzieś się wybierasz? 
– Na zakupy. Mówiłeś wczoraj, że nie mamy nic w kuchni. Czy mój panicz ma jakieś życzenia odnośnie dzisiejszego menu? – spytał, posyłając mi jeden ze swoich szelmowskich uśmiechów. 
– Co do śniadania nie mam żadnych wymogów, a na obiad z chęcią zjadłbym... sam nie wiem, może rybę? Och, albo krewetki duszone w winie... – rozmarzyłem się na temat tego wspaniałego dania. 
– Zanotowane. Postaram się wrócić najszybciej, jak to możliwe – obiecał, podchodząc do mnie, by ucałować mnie w czoło. 
– Zanim wyjdziesz, jeszcze jedno. Zapnij koszulę, bardzo proszę – dodałem, patrząc wymownie na jego klatkę piersiową. 
– Ależ oczywiście – zaśmiał się na odchodne. 
A więc miałem chwilę wolnego... Poczekałem cierpliwie, jak opuści dom, i po tym udałem się do łazienki, gdzie dokładnie się umyłem i nabalsamowałem, by również cudownie pachnieć, w końcu Haru miał bardzo dobry węch, nie mogłem więc pozwolić na to, by jakoś dziwnie pachnieć, jeszcze tego mi potrzeba, by Haru mi powiedział, że brzydko pachnę. Następnie, nie przejmując się tym, że jestem nagi, wróciłem do sypialni, by się ubrać. Założyłem ostrożnie ten cudowny gorset, który okazał się na mnie idealny, a następnie dobrałem białą przepaskę. Po chwili wahania zdecydowałem się na tę z dłuższym rozcięciem, tym do bioder. Tylko ta przepaska miała jeden problem, otóż nie pasowała do niej żadna bielizna. Tak więc, skoro nic nie pasowało, to dokładnie to założyłem — nic. 
Przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze, i jak na początku byłem zadowolony, tak chwilę po tym przypomniałem sobie ciało mojego męża. Przecież ja przy nim wyglądałem strasznie chudo, a aż tak chudy nie byłem. A przynajmniej tak wydawało mi się do tej pory. 
– Wróciłem! – usłyszałem, jak Haru wchodzi do domu. No nic, może on mi powie, jak wyglądam. Wyszedłem więc mu na przywitanie, znajdując mojego męża w kuchni. 
– Witaj w domu. Powiedz mi szczerze, wyglądam dobrze? Nie jestem za chudy przypadkiem? Przy tobie mam wrażenie, że w ogóle mięśni nie mam, tylko kości – odezwałem się i obróciłem się wokół własnej osi, kiedy tylko wzrok Haru na mnie padł. Musiał mnie w końcu zobaczyć w całej okazałości i ze wszystkich stron by wydać werdykt. – Chciałem ci zrobić niespodziankę, i teraz sam nie wiem, czy mi się udało – dodałem ze zmartwieniem, patrząc na swój strój. Byłem taki zadowolony na początku, a teraz sam już nie wiem. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz