Kiedy otworzyłem powoli oczy, pierwsze, co zobaczyłem, to naga klatka piersiowa mojego męża, poruszająca się w rytm spokojnego oddechu. A pierwsze, co poczułem, to jego palce na mojej głowie, które delikatnie gładziły i bawiły się moimi kosmykami. Oczywiście, tak jak podejrzewałem, ja spałem, a on pewnie leżał obok i się we mnie wpatrywał jak w jakiś cud świata. A niech podziwia, póki jest co, bo pomimo tego, że jestem od niego młodszy, to starzeć będę się szybciej.
- Dzień dobry. Jak się czujesz? – usłyszałem po chwili jego łagodny, pełen zachwytu głos, tylko czym on się tak zachwycał? Przecież nic się nie działo, kiedy ja spałem.
- Nie mam ochoty się w ogóle ruszyć – odpowiedziałem szczerze, nie ruszając się chociażby o milimetr. Człowiek po drzemce powinien czuć się lepiej, a u mnie się absolutnie to nie sprawdza. Bardziej niż udać się na drzemkę powinienem następnym razem się rozruszać, czyli coś, co robiłem, zanim poznałem Haru, bo od kiedy jesteśmy razem, zachęcał mnie do drzemki, do odpoczynku, i się rozleniwiłem teraz.
- Nie musisz, przecież możesz sobie leżeć – odpowiedział, nie przestając bawić się moimi włosami. Nie chcę nawet wiedzieć, w jakim teraz one stanie są, bo jeżeli tak bawił nimi przez ten czas, co spałem, to obawiałem się, że będą one w stanie strasznym. I ich jutro nie ułożę. Na szczęście jutro do ludzi wychodzić nie będę, więc jak na głowie będę miał bałagan to się nic nie stanie, ale lepiej bym się czuł, gdyby moje włosy były idealne.
- A brakujące rzeczy magicznie się spakują... – westchnąłem cicho i z niechęcią podniosłem się do siadu. Zerknąłem od razu w lustro, by móc zobaczyć, jak wyglądałem. I tak jak myślałem, byłem jak bałagan. Rozczochrane włosy, pognieciona koszula... ale na szyi żadnych śladów. W przeciwieństwie do reszty mojego ciała. Przyjrzałem się moim nogom, a tak konkretnie udom, na których widniały ślady po ugryzieniach. Wiem, że to miały być tylko lekkie, zaczepne podgryzienia, ale wychodzi na to, że moja skóra jest za delikatna, a jego zęby za ostre na nią.
- Wybacz, trochę się zapomniałem – usłyszałem jego przepraszający głos.
- Tak długo, jak takie rzeczy mogę ukryć pod ubraniem i nie powstaną z nich blizny, nie mam z tym problemu. Tylko następnym razem, dzień przed jakimkolwiek wyjazdem powstrzymałbym się od seksu. Ciało dalej całe mnie boli. A jak będziesz miał jakieś wielkie ciśnienie, mogę ci pomóc w nieco inny sposób – wyjaśniłem, powoli podnosząc się z łóżka. Dopiero teraz zorientowałem się, że nie mam na sobie bielizny, ale czy mi to przeszkadzało? W sumie nie. Tak długo, póki jesteśmy tu sami, to mogę chodzić jedynie w jego koszuli. Taki strój był nawet wygodny.
- Zanotowane. Przepraszam, po prostu podczas pełni ciężko mi nad sobą zapanować – wyznał, z zakłopotaniem drapiąc się po karku. Właśnie, pełnia, ona w tym momencie może być problematyczna.
- Nie masz za co przepraszać. Dasz radę w nocy spać? Chciałbym o świcie wyruszyć – powiedziałem, przyglądając się mu z nieukrywanym zmartwieniem. Czeka nas wczesna pobudka i cały dzień w siodle, jak nie będzie wypoczęty jeszcze gdzie mi w drodze zaśnie i spadnie z konia. Że też ta pełnia musiała dzisiaj mieć miejsce... – Może lepiej będzie, jak wyruszymy pojutrze – mruknąłem do siebie, zastanawiając się nad tym pomysłem. Oczywiście nastawiony byłem na jutro, no ale pojutrze też nie jest takie zło. Dzisiaj skupiłbym się na Haru, pomógłbym mu spożytkować jego energię, a jutro byśmy sobie odpoczęli... to też zawsze jakiś plan.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz