środa, 10 lipca 2024

Od Mikleo CD Soreya

Zrozumiałem jego obawę ta sytuacja może być dla niego naprawdę trudna, bo nikt tak naprawdę nie jest w stanie zapewnić mu, że da radę utrzymać iluzję nawet ja i chociaż bardzo bym chciał nie mogę mu wmawiać czegoś co mogłoby być kłamstwem już oszukałem Yuki'ego i nie chcę oszukiwać jeszcze jego.
– Nie mogę ci tego obiecać wierzę w twoje umiejętności i wierzę w to, że będziesz w stanie utrzymać iluzję, ale nie mogę ci powiedzieć, że mam taką pewność to ty musisz wiedzieć, czy dasz radę musisz to czuć i zdecydować, czy chcesz spotkać się z synem, czy nie.
Ja będę przy tobie i postaram się zrobić wszystko, aby twoja iluzja nie zniknęła, ale nie mogę zrobić zbyt wiele, niektóre rzeczy po prostu nie są zależne ode mnie. I choć bardzo chcę ci pomóc mogę zaoferować ci tylko moją obecność i dobre słowo, które jak na razie dobrze na ciebie działa – Mówiłem spokojnie, przytulając się do ciała mojego wspaniałego męża, który tak mało siebie wierzy.
Sorey westchnął cicho opuszczając swój wzrok, dotykając dłońmi moje dłonie intensywnie się nad czymś zastanawiając.
Widząc, że się martwi odsunąłem się na chwilę, stając przed lustrem, przytulając się do niego.
– Będzie dobrze, a nawet jeśli pokażesz mu swoją prawdziwą twarz zrozumie, nie jest dzieckiem – Zapewniłem go mając cichą nadzieję, że mimo wszystko mi uwierzy, chociaż tak, mogło to być dla niego naprawdę trudne.
– Przestraszę go, obrzydzę będzie patrzył na mnie tak jak ty po moim powrocie – To fakt nie zaatakował na niego zbyt dobrze, mając żal za to, co zrobił tej kobiecie i za to, że mnie zostawił mimo obietnicy, którą mi złożył. „Nie odpuszczę cię, aż do śmierci”, a mimo to opuścił i może zrobić to ponownie, gdy tylko uzna, że tak będzie lepiej.
– Nie zareagowałem na ciebie zbyt dobrze nie dlatego, że mnie obrzydziłeś, a dlatego, że miałem do ciebie żal za to, co mi zrobiłeś zostawiłeś mnie ze wszystkim samego to ja musiałem tłumaczyć naszym pociechą , dlaczego nie ma ich taty musiałem wraz zresztą opiekować się miastem Abba don odszedł, ale jego zło nie odeszło wraz z wami. Byłem na ciebie wściekły i miałem żal, ale Yuki on nie ma powodu, aby się złościć kocha cię i zrozumie, że poświęciłeś się dla rodziny – Zapewniłem go czując, że tak będzie. Yuki to mądry mężczyzna swoje przeżył i zobaczył potrafi zrozumieć zdecydowanie więcej, niż mu się wydawało.
Sorey położył dłoń na mojej głowie delikatnie po niej głaszcząc wciąż myśląc, obawiając się tego, co może się stać, jeśli Yuki dowie się o jego przemianie.
– Przepraszam – Usłyszałem, czym lekko mnie zaskoczył, a za co on w tej chwili przepraszał coś się stało, o czym nie wiem?
– Za co mnie przepraszasz? – Dopytałem, naprawdę nie rozumiejąc.
– Za to, co zrobiłem i za to, że cię zostawiłem – No tak powiedziałem mu co czułem, a on już zaczyna się obwiniać oby to mu minęło.
– Sorey to już nie ma znaczenia wróciłeś do mnie i tylko to się liczy. Teraz masz ważniejszą sprawę na głowie – Chciałem, aby skupił się na spotkaniu z Yukim, mną nie musi się przejmować było minęło najważniejsze, że przy mnie jest.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz