Im dłużej wpatrywałem się w lustro, tym bardziej miałem wrażenie, że ta iluzja się załamywała, jakby mój umysł chciał mi przypomnieć, że to, co widzę, nie jest prawdziwe, i że dalej jestem demonem, pomimo tego, że wyglądałem jak anioł. Myślałem, że Mikleo też to widzi, ale on cały czas uśmiechał się szeroko, dumny z mojego postępu. A nie powinien. Powinien być zły za to, że jego dłoń była czerwona i pełna bąbli. Nawet nie wiedziałem, że jeszcze jestem w stanie kogokolwiek oparzyć dotykiem... szkoda tylko, że dowiedziałem się o tym w tak paskudny sposób.
- Tęsknisz za tym? Jak wyglądałem? – spytałem, zauważając zachwyt w jego oczach. Co ja w ogóle myślę, na pewno tęsknił, normalnie przecież wyglądam paskudnie, tych blizn miałem za dużo. Co prawda, na twarzy były tylko dwie, jedna głęboka i trochę paskudnie zagojona na prawym policzku, druga przecinała zarówno dolną, jak i górną wargę, ale dalej nie były one przyjemne dla oczu innych, zwłaszcza ten policzek. Dobrze, że Miki nie zobaczył mojego ciała, bez ubrań, bo pod nimi dopiero była blizna na bliźnie.
- Tęskniłem to ja za tobą, a nie za tym, jak wyglądałeś – wyznał, chcąc położyć mi dłoń na policzku, na tym, na którym widniała szpecąca blizna, ale odsunąłem szybko głowę. – Co się stało? – spytał ze zmartwieniem, oczywiście zauważając wszystko.
- Pomimo tego, że tych blizn nie widać, dalej są wyczuwalne, a to nie jest przyjemnego – wyjaśniłem, kątem oka patrząc na swoje odbicie w lustrze. Dla mnie wyglądałem jak demon. A co widział Mikleo? Sam nie wiem. I tak pewnie cokolwiek by nie widział, nie powiedziałby mi nic złego. Prawdziwy anioł.
Mikleo nie zraził się jednak tym i zbliżył się do mnie, by móc jednak położyć tę dłoń, a następnie stanął na palcach i pocałował mnie. Był to pocałunek delikatny, niepewny, jakby nie wiedział, czy będę tego chciał. Potraktowałem to jak zaproszenie, i kiedy poczułem, że chce się ode mnie odsunąć, chwyciłem go za kark i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie, pogłębiając pocałunek. Jego ciało natychmiast się poddało, jakby czekał na ten moment od dawna. Moje ręce zaczęły badać jego ciało, najpierw delikatnie, potem coraz bardziej stanowczo. Bardziej niż zdrowego rozsądku w tej chwili słuchałem tego, co chciało moje ciało. I jego chyba też. Wiedziałem też jednak, że muszę uważać, by znów go nie oparzyć, nie mogłem zatem zatracić się tak bardzo, jakbym tego chciał.
Popchnąłem go na łóżko, patrząc, jak ulega mojej woli. Jego oczy były szeroko otwarte, oddychał szybko, a ja czułem, jak rośnie we mnie żądza. Powoli zacząłem go rozbierać, zdejmując z niego każdy kolejny element odzieży, aż leżał przede mną nagi, bezbronny i gotowy na to, co miało nadejść. Dotknąłem jego nagiej skóry, czułem, jak drży pod moim dotykiem. Do pieszczenia włączyłem usta, zasysając, podgryzając i liżąc jego skórę, a on tylko jęczał w odpowiedzi, co było dla mnie wystarczającym potwierdzeniem. Nie odrywając ust, także przesuwałem dłonią po jego ciele, badając każdy jego zakamarek, sprawiając, że czuł się coraz bardziej mój.
Złapałem go za biodra i obróciłem na brzuch, jego twarz zanurzyła się w poduszkach, a ja zacząłem pieścić jego plecy, schodząc coraz niżej. Każdy mój ruch był przemyślany, kontrolowany. Wiedziałem, jak doprowadzić go na skraj ekstazy, a on całkowicie mi się poddawał, co bardzo mi się podobało.
Wszedłem w niego powoli, czułem, jak jego ciało napina się pod moim. Moje ruchy były rytmiczne, zdecydowane. Słyszałem jego stłumione jęki, jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, a ja czułem, jak nasza więź staje się coraz silniejsza. Byłem jego, a on był mój, i to było wspaniałe.
Nie skończyło się oczywiście na jednym razie. Każde nasze zbliżenie było intensywniejsze od poprzedniego. Moje dłonie mocno trzymały jego biodra, kierując jego ruchami. Jego plecy lśniły potem, a ja nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, widząc, jak bardzo mnie pragnie. W końcu, gdy obaj osiągnęliśmy szczyt, opadłem obok niego, a on wciąż drżał. Jego oddech powoli się uspokajał, a ja przyciągnąłem go bliżej, obejmując go mocno i chowając nie tylko w moich ramionach, ale i skrzydłach. Miałem nadzieję, że go nie oparzyłem, mimo wszystko bardzo starałem się utrzymać kontrolę najbardziej, jak tylko mogłem. To nie był agresywny seks, który zdecydowanie bardziej wolał, ale nie ufałem na tyle swoim nowym mocom, by mu go teraz podarować.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz